Skip to main content

Drugie referendum nabiera mocy

portret użytkownika witold k
mamipulacja.jpg

Drugie referendum nabiera mocy urzędowej. W dniu 12 lutego 2013 r. stosowne pisma wpłynęły do Prezydenta i Komisarza. Poinformowały o tym epiotrków.pl i naszemiasto.pl.

Przypomnę okoliczności i atmosferę z I referendum. Prezydent siedzi w areszcie za próbę "odgryzienia karmiącej ręki". Zastępcy jeżdżą do aresztu i informują zdezorientowanych mieszkańców, że jeśliby zrezygnowali z funkcji zastępców aresztanta, to byłoby to jednoznaczne z tym, że aresztant jest winny, a przecież nie jest winny – to stąd moja ksywka „Waldemar Niewinny”. Faktycznie - koterie szykowały się do skoku na „kasę”. Dla jasności: jedni i drudzy szykowali się do ośrodka rozdającego synekury - referendowcy i antyreferendowcy.

Obywatelskie zgorszenie sytuacją doprowadziło do spontanicznego oddolnego sprzeciwu. Moje mieszkanie stało się, jednym z wielu, nieformalnym sztabem antyreferendalnym – miałem dobry dostęp do internetu – co wtedy nie było tak powszechne. Ów sprzeciw nie przeszkodził w dogadaniu się co do łupów (jeden chciał darmowe zupki, drugi całą garkuchnię).

Dogadali się. Jednak apetyty rosną, a układ stawał się niewystarczający. Pierwszy uzyskał prawo do darmowego parkowania, drugiemu parkingi przeleciały koło nosa. Parkingi i zupki to symbole, przywoływane po to, aby uzmysłowić zasadnicze różnice leżące u podstaw problemu, w który ubrano prokuratury, procedury...

II referendum nie odbiega mentalnie i faktycznie od pierwszego. Strony, co nie raz wskazywałem, są siebie warte. Jeden jeździ po mieście z fałszującym banerem, przypisującym urzędowi prezydenckiemu prawa i odpowiedzialności niezgodne ze stanem prawnym czy faktycznym. Druga strona nie dostrzega tego faktu, nie wskazuje ewidentnej prymitywnej manipulacji. Przyjmuje przekaz jako atak personalny i mocą administracji nasyła aparat ucisku, tak jakby rzeczywiście nastąpiło nadużycie pacyfikowane z mocy prawa. Więcej - służby, jak niegdyś Milicja, podejmują działania z góry skazane na niepowodzenie. Tego typu potyczek, wirtualnych potyczek, strony tworzą wiele, obrażając tym inteligencję homo sapiens. Strony utaczają kulę śniegową, która chcąc nie chcąc (swoją masą) potoczy się w dół i roztopi.

Żadna ze stron nie podejmuje merytorycznej wymiany ciosów. Obie traktują mieszkańców, swoich potencjalnych wyborców, jako pospolitą masę durniów – motłoch. Cóż bowiem innego znaczy epatowanie banerem – tablicą z napisem ”Stop podwyżkom w naszym mieście” czy wcześniej: „Prezydent zarobił milion zł”. To jedna strona i druga, która uważa, że ignorowanie - niepodjęcie publicznej debaty z referendowcami jest formą adekwatną do sytuacji. Jaki to przekaz, do kogo skierowany... Czy nie o tym pisał Pan Orwell w Folwarku Zwierzęcym?

Jeśli samą kampanię referendalną można uznać za coś pożytecznego – produkcja ulotek, banerów, spotów, konsumowanie kiełbasy, piwa, kawy... - to angażowanie urzędów kontroli, straży miejskiej, policji, prokuratury, sądu - powinno być niedopuszczalne.

Czasu kampanii referendalnej, którą (w naszym piotrkowskim konkretnym przypadku) należy potraktować jako dopust chorej demokracji, nie możemy zmarnować. Przypominam, że u nas na trybunalscy.pl jest możliwość wypowiadania się, komentowania, przedstawiania, projektowania i realizowania.

witold k

12 lutego 2013

3.77778
Ocena: 3.8 (9 głosów)
Twoja ocena: Brak