Skip to main content

Wiosna z MZK

autobus_wiosna.jpg

Wiosna przyniosła informację o kolejnej podwyżce cen biletów w MZK. Każda podwyżka, zgodnie z ludzką naturą spotyka się ze sprzeciwem, sprzeciw ten jednak szybko gaśnie w przypadku miast gdzie komunikacja miejska zapewnia szybkie, sprawne i wygodne poruszanie się po mieście, czyli spełnia swoje podstawowe zadanie. Pytanie jakie należy postawić to czy Piotrkowianie mają za co płacić?

Ostatnie przeszło 20 lat historii MZK wykazało dobitnie, jak bardzo spółka jest nieprzystosowana do wymogów funkcjonowania na wolnym rynku. Nie tak dawno Pan Prezes MZK narzekał na antenie Radia Strefa FM Piotrków, że na rynku komunikacyjnym w Piotrkowie występuje niezdrowa konkurencja, ponieważ minibusy podjeżdżają na przystanki na 5 min przed przybyciem autobusu. Według Pana Prezesa zdrowa konkurencja polega na tym, że minibus powinien podjeżdżać 15 min przed przyjazdem autobusu. Trudno o bardziej dosadny przykład ukazujący sposób myślenia Zarządu MZK jeszcze w duchu komunistycznym: oto jest jeden przewoźnik monopolista finansowany przez Miasto i do niego mają się dostosować inni.

Może najwyższy czas Panie Prezesie zrozumieć, ze wolny rynek nie zabrania MZK podejmować walki z konkurencją i skoro okropni kierowcy minibusów "zgarniają" pasażerów na 5 minut przed przyjazdem autobusu to MZK, może w rozkładzie umieścić autobus, który stanie na przystanku przed minibusem. Wydano ogromne pieniądze na uzdrowienie komunikacji miejskiej zatrudniając "wybitnego" specjalistę do spraw komunikacji miejskiej. Efekt był opłakany, ponieważ "wybitny" specjalista nie uwzględnił specyfiki Piotrkowa, a może po prostu nie jest cudotwórcą. Efekt był taki, że trasy linii które zmieniono, musiały wrócić (i słusznie) pod naporem mieszkańców na swe stare trasy. MZK musi wreszcie zrozumieć, że żadna reforma i żaden wybitny fachowiec nie pomoże jeśli nie zostanie zwiększony tabor. Obecnie MZK dysponuje 26 autobusami. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sama doprowadziła do takiego stanu. Najpierw pocięto stare Ikarusy i Jelcze, później zakupiono autobusy marki MAN. Oczywiście nie jestem fanem podróżowania starym, rozklekotanym Ikarusem, ale dopóki nie jest się w stanie zastąpić starego Ikarusa czymś innym dopóty Ikarus ten winien nadal funkcjonować jako część taboru. Dziś Warszawa, przecież stolica Polski o wiele większe od naszego Piotrkowa posiada w swoim składzie taborowym stare Ikarusy. Są one oczywiście wycofywane ale stopniowo - kiedy Miasto kupi 10 MANÓW, czy Solarisów dopiero wtedy wycofuje 10 Ikarusów. MZK jednak nie rozumie, że aby komunikacja była sprawna potrzebne są pojazdy, które przewozić mają ludzi. Można przeczytać na stronie MZK, że Spółka wystawiła właśnie na przetarg 2 jelcze, co oznacza, że tabor MZK zmniejszy się bez uzupełnienia go o nowe pojazdy. Wiele do życzenia pozostawia stosunek Spółki do pasażera. W lutym br. jechałem autobusem linii nr 10, który nie zatrzymał się na przystanku przy Al. Armii Krajowej. W związku z tym kobieta, która miała nie tylko życzenie, ale prawo wysiąść na tym przystanku nie mogła opuścić autobusu. Kierowca wypuścił ją dobrych kilka metrów za przystankiem obrzucając Bogu ducha winną kobietę obrzydliwymi inwektywami, Postanowiłem zareagować na taką postawę kierowcy i oprócz ostrej z nim wymiany zdań napisałem skargę do MZK i oto czego dowiedziałem się od Pani Edyty Śląskiej - asystentki Zarządu: "nie dopatrzono się żadnych uchybień ze strony naszego pracownika.

Informujemy iż nie jest nigdzie uwzględniony bezwzględny nakaz zatrzymywania się na przystankach". Skoro nie ma obowiązków zatrzymywania się na przystankach(a często zdarza mi się widzieć spacerując ulicami Piotrkowa, że kierowcy tego nie czynią) to po co w naszym Mieście w ogóle funkcjonują przystanki?

Utrzymanie przystanku kosztuje, więc może zlikwidujmy je wszystkie, a kierowcy autobusów niech wypuszczają nas w dowolnie wybranych przez nas miejscach. Nie jest to jedyna kuriozalna odpowiedź Zarządu MZK. Po rewolucji w rozkładzie wysłałem kilka listów sugerując wady nowego rozkładu jazdy. Jednym z moich argumentów było to, że w niedziele i Święta ludzie, którzy muszą pracować nie mają czym dojechać do Szpitala Wojewódzkiego. Dostałem odpowiedź, że "przecież są minibusy" i tu powstaje pytanie, czy MZK rzeczywiście zależy na wzroście swojej konkurencyjności? Odpowiedź nasuwa się sama. W ramach działalności na wolnym roku MZK jedynym działaniem jakie podejmuje jest likwidacja kolejnych linii stąd jedna linia zmuszona jest kursować w różne miejsca(np linia nr 5). Przyjezdny, któremu jakimś cudem udałoby się skorzystać z MZK, które kursują jak autobusy PKS na podrzędnych trasach(co godzinę!)musi być przygotowany na masę niespodzianek. Oto na przykład chcąc dojechać do Urzędu Miasta przy ul. Sienkiewicza z Dworca Kolejowego może wsiąść w autobus linii nr 6, jeśli natomiast spod Urzędu na Dworzec chciałby wrócić tą samą linią spotka go przykra niespodzianka, gdyż nie dość, że autobus jedzie zupełnie inną trasą to nie przejeżdża w dodatku obok Dworca.

Oparcie schematu komunikacyjnego o te same ulice, nie liczenie się z opinią społeczną i przede wszystkim mała ilość taboru to główne powody fatalnego funkcjonowania MZK, ale te powody mają swoją przyczynę: kolesiostwo i myślenie rodem z poprzedniej epoki. W Piotrkowie to nie pomniki są reliktami komunistycznej dyktatury - w Piotrkowie jest nim MZK. Prezydent Chojniak jako jeden z priorytetów podał usprawnienie komunikacji miejskiej. Nie bardzo wiadomo jak prezydent ma zamiar to zrobić z Zarządem, który nie robi nic aby poprawić nieco sytuację na piotrkowskim rynku komunikacji, w tym wypadku dofinansowanie(w każdych okolicznościach konieczne) ze strony Urzędu Miasta przypomina reanimowanie trupa.

Konrad

18.04.2011 r.

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

Apelowałem...

portret użytkownika witold k

Apelowałem niegdyś z innymi członkami zarządu miasta oto aby czem prędzej postawić miejskie minibusy. Potem wyrwałem z RM Zarząd Transportu Miejskiego, jeden z pierwszym w kraju - komórkę do wyegzekwowania konkurencji na rynku... Rozwiązali... wtedy kiedy owa komórka była szczególnie potrzebna.
witold k

Powtarzanie w kółko tego samego, przebijanie głową muru !

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Temat wraca jak bumerang.
Najprostsze rozwiązanie wprowadzić jest najtrudniej.
Najprostsze rozwiązanie - urynkowić MIEJSKĄ KOMUNIKACJĘ SAMOCHODOWĄ:
PRYWATYZACJA MZK, SPRZEDAŻ NA DRODZE JAWNEGO = UCZCIWEGO PRZETARGU!!!
Bezbłędnie ujął ten problem Kamil:
http://www.prokapitalizm.pl/janusz-wojciechowski-w-rolnictwie-rynek-nie-...

"...nie no… rynek jak wiadomo nie działa w/na:
- komunikacji miejskiej
- komunikacji międzymiastowej
- służbie zdrowia
- rolnictwie
- szkolnictwie
- rynku broni
- branży gier losowych
- energetyce (i innych „strategicznych”)
- kontroli leków i żywności
- oczyszczaniu miejskim
- a nawet szkolnictwie wyższym
- ostatni hit: rynku bankowości i finansów
- w zakresie edukacji seksualnej, planowaniu rodziny i tolerancji społecznej

słowem, rynek nie działa prawie nigdy, więc należy niezwłocznie walnąć orzełkowi w godle koronę i przywrócić Polską Rzeczpospolitą Ludową."

Niestety...

Niestety na drodze tym racjonalnym propozycjom stoją jak zwykle układy i powiązania. MZK miało szanse na poważniejszą reformę w czasie ubiegłej kadencji prezydenta kiedy komunikacja łódzka zainteresowana była kupnem dużej części udziałów piotrkowskiej spółki. Zarząd drżący o własne stołki przedstawiał czarne wizje mieszkańcom mówiąc, że wyprzedaż udziałów przewoźnikowi łódzkiemu grozi zwolnieniami...kierowców - trudno o większą bzdurę. Zwolnienia w takiej sytuacji byłyby oczywiście koniecznością tyle tylko, że nie objęłyby kierowców(ktoś musi wozić w końcu pasażerów) a nieudolne kierownictwo MZK. Zmarnowano w ten sposób szanse na konieczne zwiększenie taboru(w tym autobusy przegubowe)a co za tym idzie zwiększenie liczby linii.

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.