Dobrze, jeśli debata polityczna ma szersze konteksty, tym bardziej jeśli pomagają zrozumieć jej przedmiot. Nie rozumiem jednak dlaczego w „Siódmym dniu tygodnia” Radia Zet prof. Tomasz Nałęcz kwestionował elementarne historyczne fakty. W dniu zabójstwa prezydenta Narutowicza został przez marszałka Rataja powołany nowy, ponadpartyjny rząd Władysława Sikorskiego i był to gabinet kryzysowy, zorientowany przede wszystkim na przywrócenie pokoju społecznego. Na czele rządu stanął prawicowy, „niebelwederski” generał, a stanowiska ministrów objęli zarówno piłsudczycy (gen. Sosnkowski, prof. Makowski), jak i politycy prawicy (konserwatyści oraz prof. Władysław Grabski). W pokoleniu naszych pradziadków Polacy potrafili ze sobą współpracować nawet w momentach narodowych tragedii, wielu obecnym politykom nawet trudno to zrozumieć.
Marek Jurek
28 marca 2011
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
A ja powiem tak...
przenoszone uprzedzenia i inne toksyny, przez panów profesorów na górze, pozwalają mieć nadzieję, na dole. Znaczy.
Czemu się dziwić, że ten czy tamten... robić swoje - jak śpiewał artysta.
Jeszcze jedno. Główny problem, to to jak osoba (wydarzenie) przez lata: dezawuowana, pomniejszana, poniżana, okazuje się godną zaufania czy przedstawiająca niezbite dowody, wychodzi na wierzch. Koniec świata... nerwy, głupie ruchy... Wieleby podać przykładów z naszego podwórka...
A przy okazji, Kazimierz Maciołek, to kiedy zostanie Honorowym Obywatelem miasta Piotrkowa Trybunalskiego... Przepraszam Autora za sprowadzenie tematu lewackiego zacietrzewienia pana profesora, do nas Piotrkowian tu i teraz.
witold k