Skip to main content

Security, fool!

portret użytkownika Admin
SzeremietiewR.jpg

Ministerstwo Obrony Narodowej jest ważnym i bardzo trudnym do kierowania resortem. Odpowiada za stan sił zbrojnych, które mają zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Po latach PRL odziedziczyliśmy armię, która miała atakować zachodnich „imperialistów”. Armię wyposażoną w technikę, która z racji upływu czasu trzeba wymieniać. Tymczasem uzbrojenie jest drogie, wyszkolenie i utrzymanie wojska, jego zaopatrzenie także wymagają znacznych nakładów. Pieniędzy zbyt wiele na to w Polsce nie ma. W tym stanie rzeczy rząd musi wiedzieć co robić i w jaki sposób z maksymalną precyzją osiągać zakładane w obronie narodowej cele. Podejmując więc decyzje o organizacji sił zbrojnych i uzbrojeniu nie wolno popełniać błędów.

MON jest resortem zmilitaryzowanym, hierarchicznym, w którym praktycznie o wszystkim decyduje jego szef. Minister jest kimś w rodzaju władcy "absolutnego". Kłopot zaczyna się w chwili, gdy ta władza nie jest absolutyzmem oświeconym. Obsada stanowiska ministra obrony jest szczególnie ważna, bowiem od kompetencji i wiedzy ministra oraz jego zdolności organizacyjnych i przywódczych zależy stan sił zbrojnych i obronność państwa. Dziś ten stan jest fatalny. Komentatorzy podnoszą, że winą za zaniedbania należy obarczyć nie tylko aktualnego szefa MON, ale także jego poprzedników.

Prześledźmy kto przez minione lata decydował o losach Wojska Polskiego.

W pierwszym niekomunistycznym rządzie III RP Tadeusza Mazowieckiego ministrem został jak najbardziej komunistyczny generał Florian Siwicki, absolwent moskiewskiej Akademii Sztabu Generalnego im. marszała Woroszyłowa. Siwicki w 1968 r. jako dowódca 2 Armii LWP uczestniczył w interwencji w Czechosłowacji, największej akcji zbrojnej w Europie od zakończenia II wojny światowej. Miał wówczas pod swoim dowództwem 18 500 żołnierzy i ponad tysiąc wozów pancernych. Do jego zadań należało opanowania północnej części Czechosłowacji i uniemożliwienie armii czechosłowackiej wyprowadzenia kontruderzenia. Na stanowisko szefa MON trafił w 1985 r. i zajmował je nieprzerwanie do lipca 1990 r. Był też członkiem Biura Politycznego KC PZPR i uczestniczył w przygotowaniu i wprowadzeniu stanu wojennego. W marcu 2006 r. prokuratura IPN postawiła go w stan oskarżenia za popełnienie zbrodni komunistycznej.

Drugim w kolejności ministrem został wiceadmirał Piotr Kołodziejczyk, były dowódca Marynarki Wojennej PRL i poseł na sejm z ramienia PZPR, gruntownie wyszkolony w ZSRR; Wyższa Szkoła Marynarki Wojennej (Baku), Akademia Marynarki Wojennej (Leningrad), Akademia Sztabu Generalnego im. Woroszyłowa (Moskwa). Kołodziejczyk był ministrem w rządach Mazowieckiego i Bieleckiego i drugi raz w gabinecie Pawlaka. Został zdymisjonowany po konflikcie z prezydentem Wałęsą (tzw. obiad drawski podczas którego generałowie w obecności Wałęsy skrytykowali działalność ministra, dając prezydentowi pretekst do jego odwołania). Kołodziejczyk zakończył karierę jako działacz Unii Wolności.

Pierwszym cywilem na stanowisku ministra obrony został Jan Parys, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, doktor socjologii. Opowiadał się za wejściem Polski do NATO i jak najszybszym opuszczeniem terytorium Polski przez jednostki armii rosyjskiej. Popadł w konflikt z prezydentem Wałęsą dążącym do utrzymania osobistej kontroli nad siłami zbrojnymi. W maju 1992 r. zastał odwołany ze stanowiska przez premiera Jana Olszewskiego.

Na polecenie Olszewskiego objąłem kierownictwo MON. Dla porządku dodam, że mam stopnie magistra prawa (Uniwersytet Wrocławski) i doktora habilitowanego nauk wojskowych w specjalności kierowanie obronnością państwa (Akademia Obrony Narodowej). Odbyłem zasadniczą służbę wojskową (szkoła podoficerska 1965-67), zdałem egzamin oficerski (por. WP) i zaliczyłem Podyplomowe Studium Strategiczno-Operacyjne AON dla dowódców związków taktycznych. Po obaleniu rządu premiera Olszewskiego 4 czerwca premier Pawlak usunął mnie z MON, a powołany na moje miejsce Janusz Onyszkiewicz wydał rozkaz zakazujący wpuszczania mnie do jednostek wojskowych.

Onyszkiewicz, doktor matematyki, tak jak Kołodziejczyk dwukrotnie zajmował fotel ministra obrony (w latach 1992–1993 i 1997–2000). Był działaczem ROAD, Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Twierdził, że jest świetnym kandydatem na „cywilnego” ministra obrony bowiem nie ma żadnych związków z wojskiem. Zasłynął powiedzeniem, że nie jest ministrem obrony polskiego przemysłu obronnego. Obecnie doradza ministrowi Klichowi (od grudnia 2010). Został powołany przez prezydenta Komorowskiego do opracowania Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego.

W końcu 1994 r. obowiązki ministra obrony pełnił współpracownik Wałęsy Jerzy Milewski. Doktor fizyki i działacz NSZZ „Solidarność”. Znajdował się na tzw. liście Macierewicza:

63. JERZY JAN MILEWSKI (sekretarz stanu w BBN) TW "Franciszek" Figuruje w księdze inwentarzowej wydz. III BEiA, w kartotece ogólno-informacyjnej wydz. II BEiA UOP i kartotece ZSKO. Zarejestrowany przez wydz. III KW MO Gdańsk pod nr I-179. Nr archiwalny 21713/I, data archiwizacji 6.01.89. Miejsce złożenia akt BEiA W-wa. Akta archiwalne zachowane.

Kolejnym ministrem wskazanym wprost przez Wałęsę był Zbigniew Okoński, absolwent szczecińskiej Akademii Rolniczej z zawodu inżynier rybołówstwa morskiego i były pracownik handlu zagranicznego. Po objęciu urzędu prezydenta przez Aleksandra Kwaśniewskiego Okoński podał się do dymisji.

Następnie do MON trafił działacz PSL Stanisław Dobrzański, magister historii, ukończył lubelski UMCS i pracował jako bibliotekarz. W listopadzie 2007 r. tygodnik „Wprost” informował, że w IPN odnaleziono dokumenty wskazujące, że Dobrzański został zarejestrowany przez SB pod numerem 38165 jako kontakt operacyjny „Równy”. Tygodnik podawał:

„Ze Służbą Bezpieczeństwa kontaktował się [Dobrzański] z własnej inicjatywy. Donosił na swoich przełożonych, podwładnych i kolegów z ówczesnego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. W zamian przyjmował od SB drogie alkohole. W IPN zachowały się dokumenty z początku lat 80. Dobrzański był wtedy zastępcą dyrektora Biblioteki Narodowej. Instytucja ta była rozpracowywana przez bezpiekę m.in. z inicjatywy samego Dobrzańskiego.”

Wprost

W czerwcu 2000 r. rozpadła się koalicja rządowa AWS z Unią Wolności i szefem MON po Onyszkiewiczu został jego przyjaciel Bronisław Komorowski, były działacz Unii Demokratycznej. Komorowski ukończył Uniwersytet Warszawski, magister historii. Onyszkiewicz szczycił się tym, że jest mężem wnuczki marszałka Piłsudskiego. Komorowski nie miał czym się chwalić bowiem ożenił się z córką pułkownika UB. Komorowski przeprowadził akcję aresztowania mojego współpracownika i po ogłoszeniu, że wykrył korupcję usunął mnie z MON . W następstwie byłem atakowany w mediach, inwigilowany przez tajne służby, przesłuchiwany przez prokuratorów i sądzony. Po dziewięciu latach zostałem uniewinniony prawomocnymi wyrokami z wszystkich zarzutów. Komorowski w czasie gdy był posłem wspierał mój projekt utworzenia OT i był przeciwnikiem armii zawodowej, po objęciu stanowiska w MON zmienił zdanie na przeciwne.

Po przegranej AWS w 2001 r. powstał rząd Leszka Millera (koalicja SLD z PSL). Ministrem obrony został Jerzy Szmajdziński. Ukończył wrocławską Akademię Ekonomiczną, był magistrem ekonomii. Członek PZPR, a od 1986 w Komitecie Centralnym, przewodniczący Zarządu Głównego Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej; w 1989–1990 kierownik Wydziału Organizacyjnego KC PZPR. Jako etatowy działacz partyjnych przybudówek młodzieżowych został zwolniony w wszelkich obowiązków wojskowych. Zginął na pokładzie Tu-154 pod Smoleńskiem.

W 2005 r. ministrem obrony w rządzie tworzonym przez PiS został Radosław Sikorski. Na uniwersytecie w Oksfordzie uzyskał licencjat nauk politycznych, a po kilku latach na jego wniosek po wniesieniu drobnej opłaty uczelnia bez studiów wystawiła mu dyplom Master of Arts, który wg Sikorskiego jest równoznaczny z polskim stopniem magistra. Sikorski pracował jako dziennikarz prasy brytyjskiej, od 1986 r. w Afganistanie przy partyzantach walczących z Rosjanami. Na pocz. 2007 r. podał się do dymisji w następstwie konfliktu z szefem kontrwywiadu wojskowego Macierewiczem. Później wstąpił do PO i stał się jednym z najostrzejszych krytyków braci Kaczyńskich i PiS.

Drugim ministrem obrony w rządzie PiS został Aleksander Szczygło, magister prawa po Uniwersytecie Gdańskim. Blisko związany z Lechem Kaczyńskim towarzyszył mu w NSZZ „Solidarność”, potniej był z Kaczyńskim w NIK, a następnie z prezydentem Kaczyńskim jako szef BBN. Zginął na pokładzie Tu-154 pod Smoleńskiem.

W rządzie premiera Tuska stanowisko ministra obrony zajmuje Bogdan Klich. Jest psychiatrą po krakowskiej Akademii Medycznej. Był lekarzem w szpitalu neuropsychiatrycznym. Udzielał się w pacyfistycznej organizacji „Wolność i Pokój” skupiającej przeciwników służby wojskowej. W okresie jego rządów doszło do kilku katastrof samolotów w których zginęło ponad 120 osób, w tym wszyscy najwyżsi dowódcy sił zbrojnych RP i wyżsi dowódcy lotnictwa.

Po kompromitacji polityki zaufania do Rosji, ogłoszonej po katastrofie pod Smoleńskiem i raporcie MAK generalszy Anodiny pojawiły się spekulacje, że Klich straci stanowisko. Przed „smoleńską” debatą sejmową 19 stycznia plotkowano, że nie dotrwa na stanowisku do następnego dnia. Pojawiły się też apele, aby Klich sam honorowo odszedł. 20 stycznia w TOK FM minister oświadczył, że:„Pracę trzeba wykonać do końca” i nie ma zamiaru podawać się do dymisji. Minister jednocześnie wysoko ocenił to co robi w MON. W świetle jego dokonań to nie dobrze rokuje na przyszłość.

Przedstawiony poczet ministrów obrony wykazuje poziom ich wiedzy wojskowej. Na tym tle chlubnym wyjątkiem byliby Siwicki i Kołodziejczyk, gdyby nie fakt, że wiedza zdobyta na wojskowych akademiach sowieckich nie mogła być użyteczną w przypadku sił zbrojnych III RP. Spadkiem po PRL były też wytrenowane przesz „siwickich” relacje „sojusznicze” wg wzoru ruki po szwam. Zaczęto to stosować wstawiając w miejsce Moskwy Waszyngton.

W zasadzie wszyscy ministrowie uważali, że obrona Polski będzie niemożliwa bez wsparcia potężnego sojusznika. Dla Siwickiego tym sojusznikiem były Sowiety, dla jego następców w miarę upływu czasu sojusznikiem stawały się USA (NATO). Kołodziejczyk i Onyszkiewicz początkowo twierdzili, że Polska nie powinna wstępować do NATO.

Prawie wszyscy ministrowie uważali, że w siłach zbrojnych powinny dominować wojska operacyjne. Nie doceniali sił terytorialnych i defensywnego modelu armii. Z czasem zlikwidowano tworzone już siły terytorialne, a na plan pierwszy wysunięto zdolności ofensywne, ekspedycyjne. Podobnie było w kwestii liczebności sił zbrojnych. Kolejni ministrowie powtarzali, że dzięki zmniejszaniu liczby żołnierzy uzyskamy oszczędności które przeznaczy się na dodatkowe zakupy nowego uzbrojenia. Obowiązywało hasło: „armia mniejsza, ale nowocześniejsza”. Jak się okazało nieprawdziwe.

W okresie rządów ministra Sikorskiego pojawił się postulat przekształcenia sił zbrojnych w wojsko zawodowe. Pomysł był aprobowany przez następców Sikorskiego i został zrealizowany w karykaturalny sposób przez min. Klicha jako tzw. profesjonalizacja armii. W efekcie zaprzestano szkolenia rezerw (pobór do wojska został zawieszony), w armii na jednego dowódcę przypada pół szeregowca, a zapowiadane szumnie Narodowe Siły Rezerwy zamiast planowanych 10 tys. liczą około 3 tys. ludzi.

Ważną okolicznością w wykonywaniu każdego zadania jest czas na ich wykonanie. W przypadku MON o stanie obronności i sił zbrojnych decydowali ministrowie, którzy po prostu najdłużej zajmowali stanowisko szefa resortu.

Za datę powstania III RP można uznać 24 sierpnia 1989 r., gdy sejm powołał rząd premiera Mazowieckiego. Do dziś minęło więc 245 miesięcy funkcjonowania państwa polskiego. W tym czasie poszczególni ministrowie pełnili swój urząd*:

1. Florian Siwicki w MON 56 miesięcy (46 w PRL, 10 w III RP);
2. Janusz Onyszkiewicz - 49 miesięcy (dwa razy był ministrem);
3. Bogdan Klich – 38 miesięcy (jak dotąd);
4. Jerzy Szmajdziński - 35 miesięcy (zginął pod Smoleńskiem);
5. Piotr Kolodziejczyk – 25 miesięcy (dwa razy był ministrem);
6. Stanisław Dobrzański – 22 miesiące;
7. Bronisław Komorowski – 17 miesięcy;
8. Radosław Sikorski - 15 miesięcy;
9. Zbigniew Okoński – 10 miesięcy;
10. Aleksander Szczygło – 9 miesięcy (zginął pod Smoleńskiem);
11. Jan Parys – 5 miesięcy;
12. Jerzy Milewski – 4 miesiące;
13. Romuald Szeremietiew – pół miesiąca (14 dni).

(*łącznie mamy około 240 miesięcy bowiem występowały przerwy przy powoływaniu niektórych ministrów).

Decydujący wpływ na stan sił zbrojnych RP i początkowe zmiany miał bez wątpienia Florian Siwicki – był ministrem przez 56 miesięcy.

Ogółem w czasie III RP najdłużej rządzili wojskiem „różowi” (UD, UW, PO) - 133 miesiące (55, 4% minionych lat), drugą grupę stanowią spadkobiercy PRL - „czerwoni” ministrowie urzędowali przez 92 miesiące (ponad 38% ). Prawica antykomunistyczna miała kierownictwo MON przez około 15 miesięcy (6,2%). A więc czerwoni i różowi, często w bliskiej współpracy, kierowali sprawami polskiej obronności przez 225 miesięcy! Jeśli pytamy, kto odpowiada za obecny stan sił zbrojnych to mamy taką właśnie odpowiedź.

Bill Clinton w czasie swojej kampanii wyborczej używał hasła: gospodarka głupcze! Ktoś powiedział, że gospodarka jest ważna, ale w przypadku Polski ważniejsze jest bezpieczeństwo narodowe. W ciągu minionych stuleci było to dobro, którego Polakom najbardziej brakowało. A więc trzeba ciągle powtarzać: bezpieczeństwo głupcze!

Romuald Szeremietiew

www.szeremietiew.blox.pl

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak