Skip to main content

Wiosna - to, nadzieja, nowa siła i moc!

portret użytkownika pasternik

A może dalsza apatia, beznadziejność. Bo nasz współbrat stracił pracę. Bo w kolejce mówili, że kolejny przywódca - na którego głosowaliśmy, w którym pokładaliśmy nadzieję zdradził. Bo ci, którym nie ufamy - a mamy powody, dalej górą. Zarobki coraz mniejsze, ceny większe. Wszystkiemu winni oni, już nie będzie inaczej. A cóż ja mogę, co może jednostka. Wdrapali się do władzy na naszych plecach i mają nas w nosie. Czy nie jest to opinia tzw. większości. Myślę, że jest. Napawa ona nadzieją? Owszem napawa, ale ignorantów na stołkach!

Nadzieję skądś trzeba wziąć. Gdybyśmy tak do wiosny dołożyli niedawno odbytą wielkopostną refleksję nad chrześcijańską duchowością, która kładzie wielki nacisk na prawdę o sobie, o naszej małej pokorze i dużej skłonności do oceniania innych.

Wyszłoby, że nie znamy obecnego ustroju, i wynikających z niego uwarunkowań. Zasad, które dziś decydują (dzięki naszej obecności w domach, a nie przy urnach, w dniu wyborów) o naszej przyszłości. Podłych uwarunkowań politycznych. Zbyt łatwego negatywnego oceniania swoich przedstawicieli u władzy, zamiast ich rzeczowej i merytorycznej oceny.

To co przez 40 lat, pozwoliło zachować nam naszą narodową tożsamość, słynne "oni" - komuniści i "my" polskie społeczeństwo, nie ma już dziś zastosowania. Przez wszystkie PRL-owskie lata antykomunistyczna elita troszczyła się: o nasz wizerunek w wolnym świecie, o nadzieję na lepszą Polskę. Wtedy milcząca, nieufna większość była potrzebna i spełniła swe zadanie. Dziś wszystko się zmieniło. Wolność nie jest dana, jest zadana. Polityczna przegrana - w Magdalence - polskiego katolickiego żywiołu, jest faktem, który ma potęgować obywatelskie, pospolite ruszenie, a nie nowy podział na "onych" i naszych. Jednak jest zasadnicza różnica, dziś jest polityczna wolność. Owszem boli, że to "oni" z niej korzystają. Ale sami też jesteśmy za to odpowiedzialni. Można by książkę napisać o tym jak daliśmy się ograć. Jak bardzo okazaliśmy się nieprzygotowani do wolnej rywalizacji. Zagonili nas do narożnika. Nasze elity w "Magdalence", nas w codziennym życiu. Dla przykładu, kto kazał nam kupować paszkwil Urbana, zatruł on wiele polskich sumień i stał się milionerem. Siedzieć, jak mysz pod miotłą, w czasie, w którym postkomuniści rozkradali nasze zakłady, a następnie kazali na siebie mówić prezesie. Nie idąc na wybory pozwoliliśmy, aby dziś na górze prym wiedli, tzw. euro-entuzjaści, a na dole lokalne koterie.
Tak więc wiosenna nadzieja, to wyciszenie i rozpoznanie. Podjęcie długofalowej pracy u podstaw, która wskaże możliwości i środki. Da odwagę i pewność celów. Pozwoli zrozumieć miejsce i czas. Nie przysporzy tłumów demagogom, lecz sprowadzi ich na ziemię. Zapewne zdejmie "zaćmę" z oczu tych, którzy wszystko najlepiej wiedzą.

Wtedy lokalne społeczeństwo stanie się suwerenem, a nie jak to jest dziś, elity wybrane przez mniejszość. To głównie z tego powodu, np. lokalna władza, gubi realność celów i środków. Klakierzy, którzy każdą władcę obsiadają - zamykają dostęp do rzeczywistych problemów, staną się niebezpieczeństwem dla decydentów. Dziś są gwarantem nie zasłużonych uposażeń czy przywilejów.

Pasternik

Piotrków Tryb. 17. 03. 1999

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak