W dniu 30 grudnia 1997, sesja Rady Miejskiej Piotrkowa Trybunalskiego rozpoczęła się od Mszy świętej, tym razem u O.O.Bernardynów. Pewnym novum było przeniesienie spotkania opłatkowego z sali obrad rady do przykościelnej salki. W ten sposób opłatkowe spotkanie radnych odbyło się zaraz po mszy św., na terenie kościoła, nie w siedzibie Rady Miejskiej - a był to dzień obrad. Obrady jednak, zakończyła uroczystość noworoczna, w siedzibie Rady Miejskiej. Tradycja Opłatka wśród radnych sięga początku odrodzonego samorządu - od 1990 r mszy św. od lat czterech.
Bożonarodzeniowy Opłatek - uroczysta forma chrześcijańskiego pojednania się, zadumy przed obliczem Bożego Narodzenia zaistniała razem z solidarnościowym odrodzeniem Polski. Po 1989 r. - całkowitej klapie komunizmu - na „Opłatek” organizowany przez środowiska katolickie i patriotyczne zaczęli przybywać „staro-nowi” ludzie. „Staro-nowi” to osobnicy będący na służbie byłego politycznego aparatu, którzy prywatnie zachowali związki z Kościołem (religijne, rodzinne). To był czas doskonały pod względem ewangelizacyjnym i międzyludzkim. Czas ten szybko minął. Były ustrój, przy wydatnej pomocy jego ludzi szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. Zdecydowano o zmianie stosunku do Kościoła, religii, patriotyzmu. Miast walki z, postanowiono włączyć się w nowy odrodzony nurt, bez żadnej wewnętrznej refleksji. W konsekwencji w kolejnych latach, kolejne „Opłatki” wypełniały się osobistościami nie mającymi nic wspólnego z głównym przesłaniem katolickiego „Opłatka”. Imprezy, bo tak od tej pory zaczęto nazywać regularnie organizowane opłatki, stały się formą niewiele mającą wspólnego z polską, już odrodzoną, tradycją opłatkową. Stały się one jeszcze jedną formułą laickiej indoktrynacji, pozbawionej jak to jest na lewicy samokontroli moralnej. Np. szczególnie są witani na tych uroczystościach osobnicy konsekwentnie opowiadający się za aborcją. Uwiarygodnianie ich w nowych warunkach i środowiskach, zupełnie nie zmienia ich stosunku do pryncypiów np. ideowych, które wyznaczyli sobie z góry. W tej sytuacji, osoba uczciwa obdarowywująca się serdecznymi życzeniami, z osobą nieuczciwą, w oczach tej drugiej jest naiwną i śmieszną. Jeśli świadomość tego faktu jest powszechna i aktualna mamy do czynienia z powszechnym zgorszeniem. Jeśli brak jest szans na zrozumienie a przez to szans na zmianę postawy ... .
Czy odchodzenie ludzi, którzy są współtwórcami katolickiego (powszechnego) świętowania, od uczestniczenia w spotkaniach jest wyjściem. Czy oddanie terenu ludziom, którzy chcą lecz nie czują ma sens. Czy pokora nie jest tu ważniejsza i jedyna z możliwych cnót do zastosowania.
Myślę jednak, że w indywidualnych przypadkach, rzeczą ważniejszą jest troska o własne zdrowie; czyli o wnętrze duchowe wzburzone zgorszeniem, jak i fizyczne cierpienie. Choć przed w/w cierpieniem nie można się schronić poprzez nie uczestniczenie w „imprezie opłatkowej” to zachowuje się osobistą wolność. Nieobecność ważnych osób jest też wydarzeniem, mogącym dobrze wpłynąć na samą ideę organizowania tych miłych, sympatycznych spotkań. Spotkań, których celem jest oswajanie niewierzących z wierzącymi. Mam nadzieję, iż pierwotna nieobecność jednych, aktualnie innych, stanie się zaczynem pod rzeczywistą formę ciągłego odradzania się wspólnoty zbawionych.
Pasternik
Piotrków Trybunalski, 31 XII 1997
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz