Cóż, jak już raz się zabrnie w socjalistyczne g...., trudno z niego wyjść. Unia Europejska jest tego najlepszym przykładem. Właśnie tamtejsi specjaliści od rozwiązywania "problemów społecznych" ogłosili nową strategię. Do niedawna była tzw. strategia lizbońska, względnie rozsądna propozycja, która nigdy nie została zrealizowana. Mamy za to traktat lizboński i kartę praw podstawowych, które stanowić mogą idealny fundament do tworzenia socjalistycznego superpaństwa. A więc ta nowa strategia obliczona jest - podobnie jak lizbońska - na 10 lat. Jej głównym zadaniem ma być tzw. walka z bezrobociem oraz z "wykluczeniem społecznym". Z walką z bezrobociem wiadomo mniej więcej o co chodzi, natomiast co do "społecznego wykluczenia", sprawa jest mniej znana.
W latach 60-tych niejaki Herbert Marcuse, jeden z głównych ideologów studenckiej rewolty, sformułował pogląd, że - pisząc w uproszczeniu - lumpy są przyszłością ludzkości. We wszelkiej maści wyrzutkach upatrywał nadzieję na jakąś nową socjalistyczną rewoltę, która obali "burżuazyjne ustroje" państw zachodu, czyli inaczej mówiąc - kapitalistyczne społeczeństwo. Bezdomni, narkomani, alkoholicy itp... Oni mieli stanowić podstawę nowej klasy panującej, a w każdym razie stanowić iskrę, od której wszystko się zapali. W zasadzie niczego nowego nie wymyślił. Zwykle jest tak, że tam gdzie nieokiełznany tłum zaczyna zdobywać przewagę nad prawem, na pierwszy plan wysuwają się przeróżne szumowiny, które zioną pretensjami do całego świata. Początki PRL-u też są tego dobrym przykładem... Można by zatem spytać, czyżby współcześni kontynuatorzy myśli Marcusego (który ostatecznie zresztą rozczarował się do rewolty 1968 roku, twierdząc, że "nie tak miało być"), pousadzani dziś w brukselskich pałacach, chcąc walczyć z "wykluczeniem społecznym" usiłowali powstrzymać tę rewolucyjną siłę, poprzez jej oswojenie? W pewnym sensie tak. A dlaczego? No bo teraz żadna rewolucja nie jest im do niczego potrzebna, gdyż oni sami już znaleźli się na szczycie władzy, z którego mogą innym narzucać, jak mają żyć. Dlatego lumpów trzeba oswoić, by któregoś pięknego dnia nie wtargnęli do ich pałaców i nie wyrzucili ich przez okno.
Jedno pozostało bez zmian... By przychylić świata lumpom i ratować ich przed "wykluczeniem", trzeba będzie pognębić tych, którzy oczywiście za to wszystko zapłacą... Jak widać, miłość do społecznych wyrzutków pozostała. Nienawiść do kapitalistów także... Ale czy zdołają udobruchać wszystkich potencjalnych zadymiarzy? Przykład Grecji pokazuje, że niekoniecznie, a w każdym razie - nie w dłuższej perspektywie... Bo i te miliardy euro, które dziś popłyną do Grecji na walkę ze "społecznym wykluczeniem", też się kiedyś skończą.
Paweł Sztąberek: http://www.kapitalizm.republika.pl
17 maja 2010
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Do tego arta
(z myślą przewodnią arta oczywiście zgadzam się...)
trzeba dołożyć, że: Grecja jest faktycznie kolonią Niemiec. Od lat Niemcy tam jeżdżą na wakacje i po tańsze towary. Grek pracuje dłużej od Niemca i mniej zarabia. Finansowe łatanie dziur w Grecji ma za zadanie przełożyć w czasie bunt przeciw kolonizatorowi.
witold k