Skip to main content

Poczet "Wyklętych po 89r." Profesor Jerzy Robert Nowak

portret użytkownika Z sieci

Jeszcze do niedawna w Chełmie Lubelskim istniało i działało Muzeum PKWN.

To propagandowe kłamstwo miało przekonywać tubylców, że to tu, w pierwszym większym z "wyzwolonych" miast powstał zalążek nowych demokratycznych władz. W jednym z pomieszczeń umieszczono nawet maszynę drukarską, aby uwiarygodnić to, że manifest drukowano na skrawku wyzwolonej ziemi.

Jaka była prawda dziś już wiemy.

Manifest przywieziono z Moskwy, zredagowany i wydrukowany pod czujnym okiem towarzysza Stalina, a pierwsze, co w Chełmie powstało to katownie NKWD i UB, gdzie lano terpentynę do nosów, podpalano włosy, bito w pięty do nieprzytomności by strzałem w tył głowy kończyć żywot wrogów politycznych. Oprócz fizycznego unicestwiania, rozpoczęła się tam również propagandowa akcja wykluczania, oczerniania, potępiania wszystkich tych, którzy myślą inaczej.

W Pałacu Namiestnikowskim stoi pewien historyczny mebel zwany okrągłym stołem, pomyślany jako symbol historycznego bezkrwawego porozumienia opozycji z komunistycznym reżimem. Już dziś wiadomo, że symbolowi temu nie pisany jest tak długi żywot jak drukarskiej maszynie z Chełma. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że i decyzje zapadały gdzie indziej i opozycja tam zasiadająca była wyselekcjonowana ściśle według kiszczakowego klucza.

Analogii jest jednak więcej. Dość dziwny to fakt, że zaraz na wstępie powołano organ prasowy pod kierownictwem Adama Michnika, którego zadaniem stało się wskazywanie, piętnowanie i skazywanie na margines nowych "wyklętych". Dla pokornych i uległych była marchewka w postaci możliwości wejścia na salony, bycie autorytetem i laureatem wymyślanych masowo konkursów i plebiscytów. To takie współczesne sklepy za żółtymi firankami. Dla niepokornych był kij antysemityzmu, ksenofobii, nacjonalizmu, katolickiego fundamentalizmu i oszołomstwa.

Środowisko totalitarystów z GW radziło sobie doskonale nie dysponując niestety tak jak ich protoplaści karcerami w takich pensjonatach jak Wronki, Rawicz, Strzelce Opolskie czy Racibórz.

Myślę, że najwyższy już czas rozpocząć prezentację "ludzi wyklętych" przez Michnika, którzy okazali się niezłomni. Tegoroczna wiosna i rozpoczęte dopiero, co lato jest na moim osiedlu bardzo wyjątkowe. Miedzy budynkami biegają zające, a inwazja jeży jest czymś, czego nigdy do tej pory nie obserwowałem.

Pod moimi oknami rozegrała się pewna bardzo pouczająca scena. Olbrzymi pies trzymany na długiej smyczy przez rozbawionego właściciela próbował dobrać się do zwiniętego w kulkę jeża. Biegał dookoła, szczekał trącał łapą, nosem i odskakiwał wściekle bezradny. Po chwili wszystkie okoliczne kundle, duże i małe próbowały bezskutecznie pomóc potężnemu koledze. Jazgot, który powstał stał się tak nieznośny, że podenerwowani lokatorzy nie przebierając w słowach przepędzili właściciela psa, kundle się rozbiegły, a jeż spokojnym krokiem powędrował do pobliskiej kępy krzaków.

Co przeciętny rodak wie o profesorze Jerzym Robercie Nowaku? Obowiązująca etykieta identyfikuje go jako antysemitę i ideologa Radia Maryja. Jego język to język nienawiści nacjonalisty, ksenofoba i wroga nr. 1 wszelkiego postępu.

Jeżeli ktoś bardziej wymagający domagałby się konkretów, to informuję, że środowiska związane z GW takowych nigdy nie przedstawiły. Ewolucja i wola przetrwania wyposażyła jeża w kolce. Pan profesor zaś z benedyktyńską pracowitością wyposażył się w udokumentowaną encyklopedyczną wiedzę na tematy, które porusza.

Ileż to nieprzespanych nocy, pełnych bezradności przeżyli redaktorzy GW monitorujący RM 24 godziny na dobę. Jak można zarzucić antysemityzm komuś, kto piętnuje Bermana, Wolińską, Stefana Michnika, by za chwilę pięknie i ciepło opowiadać o Hemarze, Dorze Kancelson czy Edwardzie Mundzie walczącym w wojnie polsko-bolszewickiej.

Jak się rozprawić z facetem, który przed wydaniem książki Grossa o Jedwabnem, mówił na antenie, że ustosunkuje się dopiero po przeczytaniu. Zapytany o książkę "Strach" przeciął spekulacje w ten sam sposób.

A co się dzieje, kiedy profesor Nowak się już ustosunkuje wydając takie książki jak "100 kłamstw J.T. Grossa" o Jedwabnem, czy "Nowe kłamstwa Grossa" na temat książki "Strach".

Bezradni z powodu profesjonalizmu i przyszpileniu dowodami kłamstw swojego pupila funkcjonariusze frontu ideologicznego z ulicy Czerskiej, w pierwszym przypadku poprzez nagonki i prokuraturę próbowali zablokować wydanie, a następnie sprzedaż "100 kłamstw J.T. Grossa". W przypadku drugim próbowali zablokować serię spotkań z czytelnikami w całej Polsce, które kompromitowały całe to zakłamane towarzystwo pod wezwaniem Adama Michnika. Nigdy nie podważono wiarygodności najmniejszego fragmentu z książek prof. J.R. Nowaka.

Do tych odważnych, niebojących się stanąć w obronie dyskryminowanego i poniżanego od lat profesora dołączył niedawno prof. dr. hab. Andrzej Nowak, wykładowca na UJ i redaktor naczelny dwumiesięcznika "Arcana". Kto jeszcze się odważy?
Mirosław Kokoszkiewicz za: http://prawica.net/
25 czerwca 2008

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak