W powojennych dziejach Polski okres zbrojnego i zbrodniczego wprowadzania komunizmu od 1944 do 1956 roku jest nadal mało znany, a nawet pomijany, także w "polityce historycznej" III RP. Utrwaliły się w niej przełomowe daty: 1956, 1968, 1970, 1976 czy 1980-1981, również jako kryzysy systemu komunistycznego, natomiast ten początkowy, najbardziej tragiczny, decydujący o dalszym totalitarnym systemie władzy nad Polską przez następne półwiecze, pozostaje najmniej znany i niechętnie wspominany. Jakby był to dalszy ciąg polityki PRL. Jakby nie chciano przyznać, że sowieckie rządy po wojnie były nową okupacją, jakby chciano dalej utrzymywać pozory, które Sowiety stwarzały po Jałcie dla Zachodu, że Polska jest krajem demokratycznym i niepodległym.
Działalność Instytutu Pamięci Narodowej wypełnia stopniowo te braki, prowadzone są badania archiwalne o tym decydującym okresie, publikuje się studia i materiały dokumentalne o powstawaniu systemu komunistycznego w Polsce, walce z konspiracyjnym ruchem niepodległościowym, o sowieckich, a stopniowo również polskich służbach: wojsku, milicji, Urzędzie Bezpieczeństwa, a także prokuraturze i sądownictwie, które stają się narzędziem systemu w ściganiu i zastraszaniu wszystkich obywateli. Te szczegółowe badania sumują się w znacznie pełniejszy obraz dziejów i systemu PRL, zaczynający się od terroru i zbrodni na polskim społeczeństwie, rozbicia, wyniszczenia, wymordowania lub zesłania do sowieckich łagrów pozostałych po wojnie polskich sił niepodległościowych. Dopiero ten wysiłek IPN ustala prawdziwy porządek, hierarchię i kolejność dziejów PRL, jej totalitarne, sowieckie fundamenty. Może dlatego wzbudza takie ataki, zapiekłą wrogość, polityczne i medialne zabiegi o jego likwidację.
Jedną z najważniejszych w tym względzie publikacji IPN jest monumentalny "Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956" (Warszawa-Lublin 2007). Dokumentuje on całą wszechstronną działalność antykomunistycznego podziemia, wszystkich mniej lub bardziej zorganizowanych oddziałów zbrojnych, które kończąc walkę z okupantem niemieckim, rozpoczynały walkę z okupantem sowieckim. Po lekturze tej księgi każdy przyzna, że była to walka tragiczna, a zarazem imponująca, godna najwyższego podziwu, uznania, upamiętnienia.
Okupacja po okupacji
Po zakończeniu wojny w 1945 roku Polska, podobnie jak cała wschodnia część Europy, nie świętowała zwycięstwa. Po okupacji niemieckiej znalazła się pod nową okupacją - sowiecką. Gdy na Zachodzie świętowano pokonanie totalitaryzmu nazistowskiego, wschód Europy opanowywał sowiecki system komunistyczny, wprowadzany na bagnetach zwycięskiej Armii Czerwonej, dotychczasowego alianta Zachodu, przy jego milczącej teraz zgodzie. Te różne doświadczenia historyczne, w istocie upadek naszej części Europy, półwiecze destrukcyjnego systemu, dzielą dotąd Europę, nie pozwalają na uformowanie wspólnej świadomości historycznej i pamięci zbiorowej, na pełniejsze wzajemne zrozumienie.
Pierwsze lata powojenne w Polsce to okres krwawego terroru, rozbicia Armii Krajowej, zniszczenia jej struktur i ludzi traktowanych jak najgorsi - na równi z hitlerowcami - wrogowie, eksterminacji pozostałego polskiego podziemia, pokazowych procesów, zbrodni sądowych, więzień, wyroków śmierci w majestacie zbrodniczego prawa lub skrytobójstw, eliminacji resztek opozycji politycznej, masowego zastraszenia. Bez wiedzy o tym okresie, dogłębnej i szczegółowej, limitowanej dotąd przez spadkobierców systemu, nie będzie wiadomo, czym w istocie była PRL, jak powstawała, jak zbrodnicze i krwawe były jej fundamenty. Warto sobie uświadomić, że po wojnie w nowych granicach Polski stacjonowało około 2 milionów żołnierzy Armii Czerwonej, NKWD zastępowało polskie władze, rządy sprawowali przedstawiciele sowieccy, którzy stopniowo instalowali polskie instytucje komunistycznego państwa, Wojsko Polskie, Milicję Obywatelską, terrorystyczny w istocie system państwowy reprezentowany przez osławiony Urząd Bezpieczeństwa. Pozorowano tylko dla Zachodu zachowanie w Polsce demokracji. Trzeba też pamiętać, że do terroru i eksterminacji w tym czasie dołączyła się komunistyczna indoktrynacja, fałsz i kłamstwo jako stały, niespecjalnie skrywany oręż systemu. W 1946 roku sfałszowano referendum mające poprzeć nowy system, a w 1947 roku całe wybory. W tym samym roku ogłoszono amnestię, którą podstępnie wykorzystano do represji, aresztowań i deportacji na Wschód ujawniających się uczestników podziemia, głównie Armii Krajowej.
Przywracanie pamięci
Mimo klęski, która przechodzi po zakończeniu wojny, mimo wyniszczenia i represji na nowo organizuje się walka przeciw nowemu okupantowi. Podejmują ją zarówno ugrupowania poakowskie, jak i wiele nowych organizacji zbrojnych, różniących się nieraz metodami i taktyką lub odcieniem orientacji politycznej, ale o wspólnym antykomunistycznym programie walki zbrojnej, niszczenia nowych ośrodków władzy komunistycznej, oddziałów sowieckich i polskich. Zacięte walki trwały przez pierwszy rok po wojnie zwłaszcza na wschodzie Polski, na terenach Białostocczyzny, Podlasia, Rzeszowszczyzny. Była to jednak walka nierówna i niemająca na dłużej szans powodzenia. Wcześniej, jeszcze w czasie wojny, niejako równolegle do AK powołano konspiracyjną i elitarną organizację NIE (Niepodległość) na wypadek okupacji sowieckiej, kierowaną przez gen. Fieldorfa "Nila", a później, do wiosny 1945 r., gdy ją rozwiązano, by uniknąć dekonspiracji, przez płk. Jana Rzepeckiego. Drugą, najważniejszą w tym czasie organizacją był Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji - Wolność i Niezawisłość, znany później jako Zrzeszenie WiN. W środowisku narodowym reprezentowanym przez Stronnictwo Narodowe po rozwiązaniu AK dwie jego formacje zbrojne, Narodowe Siły Zbrojne i Narodowa Organizacja Wojskowa, połączyły się w Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Nie miały one złudzeń co do skutków okupacji sowieckiej, uznawały zawsze dwóch wrogów, w przeciwieństwie do niektórych czynników AK traktujących Armię Czerwoną jeszcze pod koniec wojny jako alianta, przynajmniej jako "sojusznika naszych sojuszników". Stronnictwo Narodowe od początku wojny stało na stanowisku zwalczania wpływów komunistycznych, oddziałów PPR, Armii i Gwardii Ludowej.
"Atlas" IPN prezentuje całą walkę zbrojną przeciw siłom nowego systemu. A więc prócz wspomnianych największych organizacji także bardziej znane oddziały - legendarnego Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" z Wileńszczyzny czy Józefa Kurasia "Ognia" z Podhala, dziesiątki mniejszych oddziałów walczących zwłaszcza na terenach wschodnich, a także w Polsce Centralnej. W Poznańskiem z Okręgu AK powstała wiosną 1945 r. Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza "Warta" pod dowództwem ppłk. Andrzeja Rzewuskiego. W tym samym czasie w Łódzkiem kpt. Stanisław Sojczyński "Warszyc" powołał Konspiracyjne Wojsko Polskie, działające później także na Śląsku. Na Mazowszu walczyły luźno powiązane ugrupowania ROAK - Ruchu Oporu Armii Krajowej, na Kielecczyźnie oddziały Związku Zbrojnej Konspiracji WiN por. Franciszka Jaskulskiego "Zagończyka". Trudno wyliczyć wszystkie najdłużej działające ugrupowania na wschodzie Polski i na Podkarpaciu. Bardziej znane to 200-osobowy Samodzielny Batalion Operacyjny kpt. Antoniego Żubryda "Zucha", operujący na Rzeszowszczyźnie i w Bieszczadach, oddziały Edwarda Taraszkiewicza "Żelaznego", Mariana Bernaciaka "Orlika", mjr. Jana Tabortowskiego "Bruzdy" na Lubelszczyźnie i Podlasiu, kpt. Kazimierza Kamieńskiego "Huzara" na Białostocczyźnie czy kpt. Władysława Łukasika "Młota", dowodzącego po "Łupaszce" VI Brygadą Wileńską na terenach Podlasia i Mazowsza.
Ostatni partyzanci
Mimo ogromnej przewagi nowego komunistycznego państwa, organizowanego i wzmacnianego przez siły sowieckie, lokalne walki, zwłaszcza na wschodzie Polski, trwały do końca lat 40. Sytuacja całego ruchu niepodległościowego, poszczególnych oddziałów i coraz mniejszych ugrupowań, rozbijanych i osamotnionych, stawała się coraz bardziej tragiczna, z czasem beznadziejna. Tym bardziej należy podziwiać zdecydowanie, odwagę i bezkompromisowość ludzi tego podziemia, zaszczuwanych, ściganych, ukrywających się, ale niezwyciężonych. To oni byli pierwszą i wymagającą największych ofiar opozycją niepodległościową przeciw totalitarnemu systemowi komunistycznemu, najtrudniejszą, bo ryzykującą własnym życiem. Zapewne także największą wtedy we wschodniej Europie zajmowanej podstępnie przez zbrodniczy system sowiecki. Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale pojedyncze oddziały partyzanckie walczyły jeszcze w latach 50., a ostatni partyzant - Józef Franczak "Lalek" - zginął dopiero w październiku 1963 roku.
Współautorzy "Atlasu" - Rafał Wnuk i Sławomir Poleszak - sporządzili statystyki i topografię powojennego podziemia niepodległościowego. Ustalili jego szacunkową liczebność na 120-180 tysięcy uczestników. Połowa pochodziła z AK, 30-40 tysięcy wywodziło się z podziemia narodowego, głównie z NZW. Według różnych obliczeń, w tym także badaczy "walk o utrwalanie władzy ludowej" z czasów PRL, "poległo blisko 12 tys. członków polskich formacji mundurowych (UB, KBW, MO, WP, ORMO), 1 tys. żołnierzy Armii Czerwonej i funkcjonariuszy NKWD oraz 10 tys. cywilów", co oznacza zapewne partyzantów, zwanych w propagandzie komunistycznej, podobnie jak hitlerowskiej, bandytami. Historyk z czasów PRL Maria Turlejska podaje liczbę prawie 9 tysięcy "konspiratorów poległych w walce i 79 tysięcy aresztowanych za pracę na rzecz podziemia". Według dzisiejszych badań IPN w latach 1944-1954 skazano na karę śmierci z przyczyn politycznych ok. 5 tysięcy osób, z czego ponad połowę wyroków wykonano, w więzieniach zmarło ponad 20 tysięcy osób. Tak wygląda statystyka, można by rzec, bohaterstwa, tego świadomego i wybranego jako decyzja walki i obrony oraz tego okazjonalnego, może nieraz przypadkowego, ale zawsze będącego, zwłaszcza dla nas, rzeczywistą ofiarą, poświęceniem własnego życia...
Dr Marek Klecel: http://www.naszdziennik.pl/
29 stycznia 2010
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz