Informacja o udzieleniu naszemu miasta unijnej pomocy na modernizację oczyszczalni ścieków w wysokości 160 milionów złotych wkrótce zostanie oficjalnie ogłoszona. Przyjęcie dotacji, oprócz oczywistych korzyści, spowoduje na długie lata poważne zagrożenie dla płynności finansowej Piotrkowa.
Od kilku już tygodni władze miasta szukają gorączkowo możliwości pozyskania brakujących 64 milionów złotych koniecznych do rozpoczęcia inwestycji. Jednocześnie ruszyła powoli machina nowej spółki gminy (Piotrkowskie Wodociągi i Kanalizacja) - mająca za zadanie przejęcie działalności dotychczas wykonywanej przez MZGK.
Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się, co to oznacza dla przeciętnego mieszkańca Piotrkowa, to z prawdopodobieństwem bliskim pewności spodziewać należy się ogromnych podwyżek cen wody i cen za odbiór ścieków.
Nieuniknione podwyżki będą raczej większe niż wynikałoby to z rachunku ekonomicznego, a to z powodu kardynalnych błędów popełnionych przy składaniu wniosku, a przede wszystkim przy jego aktualizacji. Również planowany (a tak naprawdę źle zaplanowany) sposób zorganizowania gospodarki komunalnej w mieście (w tym zły montaż finansowy inwestycji) spowodują kłopoty, z którymi przyjdzie nam zmagać się latami.
Gdzieniegdzie słychać głosy, że tak naprawdę nie ma odwrotu. Wniosek do Komisji Europejskiej złożony i przyjęty, nowa spółka powołana. Pozostaje tylko płacić i płakać.
Jest to bardzo złudny i jednocześnie wygodny dla władzy sposób argumentacji swych decyzji (a często ich braku). Sądzę, że przyszedł ostateczny czas na uratowanie chociaż części naszych gminnych pieniędzy i można jeszcze z niektórych pomysłów się wycofać. Wycofać można się nawet z całego projektu (co nie jest niemożliwe i z założenia nieopłacalne), jednak obserwując postawę władz miasta i jej podporządkowanie doraźnym interesom, należy skoncentrować się na innych kwestiach - przyjmując z bólem, że złożony wniosek realizujemy.
Nowa spółka (PWiK). Będzie bardzo trudno ją prowadzić bez wpompowania w nią olbrzymich pieniędzy. Dotychczasowy operator (MZGK) na polityczne zamówienie miejskich decydentów od wielu lat zaniżał koszty produkcji wody i dotował je z działalności ciepłowniczej. Praktyczne (nie tylko teoretyczne) oddzielenie produkcji wody od produkcji ciepła oznacza konieczność znacznych podwyżek cen wody i odbioru ścieków, jeszcze wcale nie w kontekście budowy nowej oczyszczalni.
Również sam proces uruchamiania nowej spółki jawi się w ciemnych kolorach. Skonsumuje on zapewne sporo pieniędzy i ludzkiej pracy. Tylko po co tak robić, skoro można jeszcze postąpić inaczej?
Rozwiązania są co najmniej dwa. Pierwsze z nich, to wykupienie 100% udziałów w dotychczasowej spółce MZGK przez gminę i stosowne zmiany w dokumentacji (przy podpisywaniu umowy). Oznaczałoby to rezygnację z kosztownego uruchamiania nowej spółki i realizowanie zadania w ramach istniejącej struktury MZGK. Co prawda (podobno) takie próby były już prowadzone, to jednak z cichym założeniem, że nic z tego ma nie wyjść. Dlaczego miasto nie chciało wybrać tego prostego rozwiązania? Odpowiedź jest smutna, chociaż absolutnie wszystko wskazuje na to, że prawdziwa. Należy szukać jej w kategoriach osobistej urazy prezydenta Chojniaka i wiceprezydenta Karzewnika do spółki, a zwłaszcza do niektórych jej związkowych działaczy. Tylko czy są to kryteria właściwe, skoro za skutki tak podjętych decyzji ogół mieszkańców będzie płacił latami?
Drugie rozwiązanie, to zachowanie dotychczasowej działalności MZGK, z założeniem, że spółka działa jako podmiot wynajęty przez nowego operatora (PWiK). Oznacza to możliwość znacznego ograniczenia zakresu działania nowej spółki przy spełnieniu wszystkich formalnych wymogów wynikających z przyznanej dotacji. Jest to rozwiązanie najprostsze, ograniczające się do dwóch dodatkowych pomieszczeń dla nowego operatora (pośrednika).
Zadanie „modernizacja oczyszczalni ścieków" przekracza możliwości finansowe Piotrkowa. Nawet jeśli nie w sposób formalny, to z pewnością praktyczny. Dlatego należy uczynić wszystko, aby pozostając w zgodzie z ogólnymi zapisami wniosku, ograniczyć koszty (i zakres) zadania. Na obecnym etapie jest to ciągle możliwe, zwłaszcza że faza wykonywania dokumentacji technicznej jest ciągle przed nami. Od kilku lat bezskutecznie namawiam władze miasta do sporządzenia studium techniczno-ekonomicznego planowanej inwestycji. Ten powstały przy udziale najwyższej klasy fachowców (reprezentujących nasze interesy) dokument, stałby się obok zapisów w złożonym już wniosku "katechizmem" dla wyłonionego w drodze przetargu projektanta.
Również sam proces wyłaniania wykonawcy i projektu (przetarg) winien być właściwie przygotowany. Słowo "przygotowany" nie oznacza, że ustawiony. W tym zakresie służby prezydenckie mają olbrzymie pole działania. Wyrażam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z poprzedniego przetargu, kiedy to lobby wykonawców próbowało dyktować nam warunki. To, że mamy przydzielone stosowne środki, nie oznacza, że musimy je za wszelką cenę wydać. Możemy wydać mniej, zadowalając się mniejszą dotacją, co zawsze się opłaci.
Nie jest jeszcze za późno (wbrew temu, co niektórzy utrzymują) na próbę przeniesienia inwestycji z budżetu gminy do budżetu gminnej spółki - nowej lub starej (MZGK, po zmianach właścicielskich). Jest to zadanie dość trudne i wymagające sporo wysiłku. Jednak spróbować warto. Wyprowadzenie zadania poza gminę nie przekreśla na lata płynności finansowej miasta - jak jest obecnie. Z punktu widzenia komisji europejskiej jest to ciągle możliwe, chociaż przyznaję, że mogą być spore trudności. Ale spróbować trzeba!
Osobiście, będąc na miejscu prezydenta, wybrałbym rozwiązanie najtrudniejsze, chociaż moim zdaniem zdecydowanie najlepsze. Za cenę rezygnacji z przyznanych środków, walczyłbym o gwarancję przyznania mniejszych pieniędzy na okrojone zadanie modernizacji oczyszczalni w wymiarze realnym dla finansów gminy. Rzecz jasna zadanie prowadzone tak, jak robi to cała Polska (w oparciu o przejętą przez miasto spółkę wyposażoną w komunalny majątek). Dokąd nie złożyliśmy ostatecznego podpisu, wszystko jest jeszcze możliwe, chociaż nawiasem mówiąc, trzeba i można było zrobić cokolwiek przynajmniej dwa lata temu, w momencie aktualizowania wniosku o dotację.
Na koniec. Podjęte w niedługim czasie decyzje na lata zdeterminują sytuację gminy Piotrków i jej mieszkańców. Czy zatem o naszej przyszłości winny decydować wyłącznie aktualne władze, które wkrótce kończą swoją kadencję?
Tomasz Stachaczyk: http://www.epiotrkow.pl
19 października 2009
Powiązane:
Nie idźcie tą drogą!
Ciepło, woda, ścieki - Quo vadis?
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
To jakiś ku.....lny znak czasu
w dobie powszechnej świadomości, że podatnik jest darczyńcą. Że w małej ojczyźnie każdy grosz powinien być publicznie oglądany dwa razy zanim będzie wydany. W czasie wolnej, niczym nieskrepowanej, publicznej debacie. W najważniejszej dla Piotrkowian sprawie, unijnej (milionowej) modernizacji ściekowej infrastruktury, wypowiada się przedsiębiorca od mediów... tych papierowych i internetowych. Gdzie radni, kompetentni urzędnicy, politycy... Co... rondelek oprzątają?
witold k
Do dużych pieniędzy trzeba dorosnąć!
Najczęściej tak bywa, że były biedak, któremu udało się wygrać w Toto-Lotka ogromną kwotę pieniędzy, po kilku latach jest znowu biedny! Najlepiej umieją wydawać pieniądze ci, którzy sami je wcześniej uczciwie, przy pomocy swojej inteligencji i pracowitości uzyskali. Gdy pieniądze "spadają z nieba" na niewyedukowanych w zarabianiu dużych kwot euro, złotówek czy $, beneficjentów (a co za tym idzie w wydawaniu "tego szmalu") to katastrofa jest murowana!
Należy się tylko dziwić, że osobę orientującą się w tak ważnych sprawach dla miasta, jak m.in. oczyszczalnia ścieków, nikt jak dotąd nie zgłosił jako kandydata na urząd prezydenta miasta. Wszak wybory tuż tuż!
Tak z innej beczki, to Hong-Kong stał się tym czym jest, właśnie dlatego, że nigdy nie dostał ani funta żadnej pomocy!
Żadnym Planem Marshalla nigdy nie była objęta ta zamorska kolonia brytyjska!
Piotr Korzeniowski