Skip to main content

Aresztowane mięso - czyli o tym, jak Szwedzi dokarmiali Polaków

Mieliśmy aferę mięsną w PRL-u, mamy i teraz. Jak pokazało dziennikarskie śledztwo od kilku lat na polski rynek trafiały potężne ilości mięsa wołowo-wieprzowego w postaci konserw. Konserwy trafiały do Polski wprost ze szwedzkich magazynów wojskowych przechowujących do niedawna rezerwy żywnościowe na wypadek wojny.

Mięso pierwsza klasa, w błyszczących puszkach, z ważnym terminem przydatności do spożycia, a że wyprodukowane 26 lat temu to już tylko taki malutki szczególik. Szwedzi sprzedając swój towar wyraźnie zaznaczyli, że mięso nadaje się co najwyżej jako pokarm dla zwierząt. Najwyraźniej nie doceniali jednak Polaków a przecież Polak głowę do interesów ma nie od parady – zwietrzył dobry interes i tym samych szwedzkie „wiekowe” konserwy trafiły tam, gdzie były najbardziej potrzebne – do szkół, szpitali, przedszkoli, czyli do placówek których podopieczni z założenia muszą być zdrowo odżywiani…

Czyja to wina? A no tak się składa, że jest to zasługa wspólnotowego prawa Unii Europejskiej, które mówi o swobodnym przepływie towarów wewnątrz Unii. Produkty pochodzenia zwierzęcego nie podlegają kontroli na granicach państw członkowskich. Inspekcja Weterynaryjna natomiast może te produkty kontrolować, ale wcale nie musi tego robić. Niedawne cięcia budżetowe rządu PO-PSL, które w sposób szczególny dotknęły rolnictwo i służby weterynaryjne, skutecznie takie kontrole ograniczyły. Tymczasem zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego w wywiadzie telewizyjnym oświadczył, że przecież „spożycie zawartości szwedzkich konserw nie powinno zrobić krzywdy. To mięso nie jest zepsute. Może być niesmaczne, ale nie jest niezdrowe. Nie uda się wyłapać wszystkich pierożków z mięsem” - dodaje. Czysta kpina! Na domiar złego na jaw wyszło także, że firma wprowadzając ten produkt na polski rynek działała nielegalnie, nie posiadając certyfikatu operatora rynku spożywczego!

Do podobnej sytuacji mogło dojść już w 2002 roku, tuż przed wstąpieniem Polski do UE. Wtedy jednak nasze służby weterynaryjne i graniczne opierając się na polskim prawie nie zezwoliły na wwóz starych konserw. No cóż, wyższość prawa unijnego nad krajowym…

Szczęście w nieszczęściu, że po wielu interwencjach zapadła decyzja o wycofaniu z rynku i utylizacji nieszczęsnych konserw. Jak oznajmił zastępca głównego lekarza weterynarii: „Mięso zostało, można powiedzieć, aresztowane” – ciekawe tylko czy wyjdzie za „kaucją”…?

Robert Telus

13 października 2009

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak