Skip to main content

Socjalizm a teologia

wielomski.jpg

Strach czytać katolickie czasopisma, oglądać katolickie media. Gdzie nie spojrzeć, tam katolicy,
także duchowni, bronią rozmaitych „zdobyczy” socjalizmu i głoszą, że socjaldemokratyczne państwo opiekuńcze jest realizacją katolickiej nauki społecznej (KNS).

Skąd się to bierze? Weźmy taki przykład: w ruderze mieszka Jan Ubogi; po drugiej stronie ulicy w ładnej
willi zamieszkuje Krzysztof Zamożny. Ubogi ma na utrzymaniu żonę i sześcioro dzieci, ale ponieważ nie ma wykształcenia i nie jest specjalnie zaradny życiowo, to zarabia mało, czym różni się od Zamożnego,
który prowadzi sporą fi rmę handlową. Czy tej dysproporcji dochodów można jakoś zaradzić? Oczywiście – i istnieją ku temu dwa sposoby.

Sposób pierwszy: Krzysztof Zamożny, chcąc pomóc Janowi Ubogiemu, zatrudnia go w swojej firmie i daje mu wyższą płacę, niźli wskazywałyby na to jego zdolności i umiejętności. Zamożny może także np. sfinansować wakacje dzieciom Ubogiego, kupić im rowery czy prezenty gwiazdkowe. Krzysztof Zamożny nie
czerpie z tego żadnych korzyści materialnych i wystarcza mu, że daje mu to radość i satysfakcję, a przede wszystkim – ponieważ jest człowiekiem wierzącym – raduje się, że ma drobne plusiki na poczet Sądu
Ostatecznego.

Sposób drugi: Jan Ubogi usłyszał w telewizji, że partia SLD obiecuje po zwycięstwie wyborczym „wyrównanie szans” i „walkę z wykluczeniami” – a wszystko to za pomocą świadczeń socjalnych i nowatorskich programów rządowych. Jan Ubogi – a także miliony mu podobnych – głosują więc na SLD. Po zwycięstwie nowy rząd wprowadza dodatkowe progresywne podatki, obciążając tym „burżujstwo”,
między innymi Krzysztofa Zamożnego, który połowę swojego dochodu oddaje teraz państwu. Wprawdzie zbiedniały Zamożny nie fi nansuje teraz wakacji dzieciom Ubogiego, ale nie ma z tym problemu, gdyż państwo administracyjnie podniosło płace Ubogiemu, dało mu zasiłki na dzieci i fi nansuje ich wakacje.

Ot, klasyczny socjalizm. Przesłanie moralne pierwszej sytuacji jest oczywiste: chcesz mieć „plusiki” w Niebie, to podziel się z bliźnim ze względu na Twoją miłość do Boga. Zwracam uwagę, że nie do człowieka – katolicka nauka o jałmużnie wyraźnie zaznacza, że dzielimy się z bliźnim, gdyż kochamy Boga i Jego stworzenie, a nie samego człowieka! W ten sposób Krzysztof Zamożny realizuje cel religijny, jakim jest zbawienie. Sytuacja jasna i klarowna. Ale w drugim wypadku? Jakie „plusiki w Niebie” ma Krzysztof Zamożny? Nie dał dzieciom Jana Ubogiego niczego z własnej woli.

To, co rodzina Ubogich dostała, otrzymała wprawdzie z pieniędzy Zamożnego, ale nie dzięki jego woli. Został on zmuszony do tego, aby zapłacić haracz socjalistycznemu państwu, które część z tych pieniędzy przekazało następnie rodzinie Ubogiego. Gdzie jest zasługa moralna Zamożnego? Gdzie jest jego dobry uczynek? Zapłacenie przez Zamożnego podatku na cele socjalne jest samo w sobie moralnie czynem zupełnie neutralnym. Ponieważ zaś możemy domniemywać, że płacąc go, „rzucał mięsem” i „przywoływał imię Boże nadaremno”, przy okazji zaliczył kilka „minusików” w Niebie. Mimo to idę o zakład, że wielu specjalistów od KNS powie, że to drugi model realizuje chrześcijańską wizję społeczną.

Powiedzą to, mimo że Ojciec Święty Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi” wprost odrzucił pogląd, że celem doczesnym Kościoła jest walka o sprawiedliwość społeczną, socjalizm i ogólnie o polepszenie świata. Ale specjaliści od KNS nie przyjmują tego do wiadomości.

Dlaczego? Jeśli są heretykami, hołdującymi tzw. teologii wyzwolenia, to jest to jasne: Niebiosa są tutaj, a socjalizm to zapowiadane rzekomo przez Jezusa ziemskie Królestwo Boże. W Europie teologów wyzwolenia można wprawdzie zliczyć na palcach jednej ręki, ale utrzymuje się powszechne przekonanie, że celem Kościoła jest walka o doczesne materialne warunki życia ubogich. Ujmuje się to wsymbolice krzyża, skazując, że belka pionowa to stosunki człowieka z Bogiem, ale pozioma to stosunki między ludźmi.

Co więcej, cała chmara teologów uważa, że „w epoce posoborowej” belka pozioma jest dłuższa i ważniejsza
niż pionowa. Dlatego Kościół powinien skupić się na walce o postęp społeczny, demokrację, socjalizm i prawa człowieka. Zaryzykuję tezę, że ma to swoje źródła w laicko pojętym tomizmie. Nurt ten podkreśla rolę tzw. habitus, czyli przyzwyczajenia człowieka do czynienia dobra za pomocą narzędzi prawnych i instytucjonalnych. Tomasz z Akwinu nauczał w ten sposób: jeśli ktoś jest głodny, to widząc na parapecie chleb, może nie umieć się wstrzymać i ukradnie go, a więc zgrzeszy. Jeśli więc nakarmimy go, nie popełni tej kradzieży.

Jeśli nie będzie chodził głodny, będzie szanował własność innych ludzi, „przyzwyczajając się” do poglądu, że kradzież to uczynek zły. Skoro nie będzie grzeszył, będzie miał większe szanse na zbawienie. Posoborowi interpretatorzy tomizmu doprowadzili ten racjonalny pogląd do ekstremizmu: jak państwo złupi bogatych
i da biednym, to nie będzie głodnych, nie będzie grzesznych myśli, nie będzie kradzieży, wszyscy zostaną
zbawieni. Rzecz tylko w tym, że nie przewidzieli skutków ubocznych. Po pierwsze – ubodzy, którym się stale coś daje, przyzwyczajają się do nieróbstwa i konsumpcjonizmu, czyli do dostatku już na tym świecie. Nie jest przypadkiem, że procesowi budowy państwa opiekuńczego towarzyszy zwykle szybkie wyludnienie świątyń, skoro okazuje się, że socjalizm tworzy Królestwo Boże już tu, na ziemi. Po drugie – w państwie
socjalistycznym zanikają dobre uczynki, gdyż upada dobroczynność.

Łupieni przez fiskusa ludzie nie mają ochoty dawać z własnej woli. Następuje etatyzacja dobrych uczynków, a sam uczynek przemienia się w prawny obowiązek płacenia podatków. Media zapowiadają, że w najbliższym
czasie Benedykt XVI ogłosi nową encyklikę o kwestiach społecznych. Biorąc pod uwagę treść wcześniejszych –„Deus caritas est” i „Spe salvi” – wymierzonych przeciwko inżynierii społecznej i „ulepszaniu świata”, zapowiada się frontalna rozprawa z chrześcijańskim socjalizmem.

Adam Wielomski źródło: http://nczas.com/

27 maja 2008
Artykuł pochodzi z bieżącego ewydania “Najwyższego Czasu!”. Zachęcamy do wykupienia e-prenumeraty.

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak