Skip to main content

Prywatyzacja szpitali

picture-120.jpg

W epoce komunizmu szpitale, jak wszystko inne, były w Polsce państwowe. Komunizm upadł, czasy się zmieniły, a wraz z czasami zmieniło się prawie wszystko. Zostało nam jednak na plecach trochę komunistycznych garbów, a jednym z nich są państwowe szpitale w liczbie ponad 600.

Łączna wartość tych leczniczych placówek wynosi 100 mld. złotych, a ich aktualne łączne zadłużenie to 10 miliardów. Aby dać świadectwo prawdzie trzeba powiedzieć, że w długach tkwi tylko połowa szpitali, czyli ok. 300. Rekordzistą jest szpital w Gorzowie Wielkopolskim, którego zadłużenie wynosi 100 mln. zł.

Zadłużenie szpitali co pewien czas znika, bo kolejne rządy co kilka lat oddłużają je hurtem. Nie trzeba dodawać, że oddłużanie oznacza spłatę szpitalnych długów z budżetu państwa, czyli na koszt podatników. Jest również oczywiste, że takie okresowe oddłużanie stanowi zachętę do popadania w długi.

Receptą na tę tragiczną sytuację wydaje się być komercjalizacja szpitali, czyli takie ich przekształcenie, aby stały się przedsiębiorstwami działającymi na rynku. Ostatnio pomysł w tej dziedzinie przedstawiła Platforma Obywatelska w swoim programie wyborczym w roku 2007, cytuję:

„Samorządy zyskają prawo do dysponowania placówkami ochrony zdrowia, których są organem założycielskim. Przekształcimy publiczne placówki ochrony zdrowia w spółki prawa handlowego z wyłącznym lub częściowym udziałem organów założycielskich.”

Sama idea nie jest nowa, bo przekazanie szpitali samorządom odbyło się już 10 lat temu. Przekształcanie szpitali w spółki też nie jest nowością, bo przekształcono już w ten sposób 59 szpitali, a przekształcanie dalszych kilkudziesięciu jest w toku. Rzeczą całkiem nową ma być wprowadzenie obowiązku tego rodzaju przekształceń. Pomysł taki jest o tyle uzasadniony, że wszystkie szpitale skomercjalizowane przynoszą zyski w przeciwieństwie do połowy szpitali publicznych.

Jak donosi Rzeczpospolita z 8 maja b.r., Platforma złożyła w sejmie projekty ustaw regulujących sprawy związane z przekształceniami własnościowymi szpitali. Przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego ma być przeprowadzane obligatoryjnie przez samorządy, które będą mogły mieć w tych spółkach udziały większościowe, a także będą mogły sprzedawać w ręce prywatne szpitale przekształcone w spółki. Przed przekształceniami szpitale mają być oddłużone dzięki środkom uzyskanym z obligacji emitowanych przez samorządy i gwarantowanych przez Skarb Państwa.

Inicjatywa komercjalizacji szpitali z perspektywą ich prywatyzacji zasługuje na pozytywną ocenę z prawicowego punktu widzenia. Jako reprezentant partii prawicowej o nazwie „Prawica RP” muszę przyznać, że działania te idą w kierunku częściowej realizacji punktu 2 naszej deklaracji społecznej, którego treść cytuję poniżej:

"2. Uważamy, że polski system opieki zdrowotnej należy stopniowo przekształcić w system niezależny od państwa, oparty na ubezpieczeniach dobrowolnych. Należy ten proces przeprowadzić z zachowaniem uprawnień nabytych."

Czym innym bowiem, jak nie częściowym uniezależnieniem szpitali od państwa, jest przekształcanie ich w spółki i prywatyzacja? Zależność szpitali od państwa pozostaje jeszcze w tym sensie, że nadal będą one finansowane kontraktami z NFZ. Powoduje to, że pacjenci mogą nawet nie zauważyć, iż szpital jest prywatny, bowiem nie będą musieli dopłacać do leczenia. Całkiem tak, jak w szpitalach państwowych.

Mimo, że projekt ten wygląda na słuszny jako kolejny krok ku normalności w dziedzinie lecznictwa, ma on więcej przeciwników niż zwolenników. Według sondy „Rzeczypospolitej” 55% ludzi jest przeciw prywatyzacji, a tylko 35% opowiada się za. Przeciw są również związki zawodowe z p. Januszem Śniadkiem na czele.

Prezes NSZZ”S” Śniadek powiedział w wywiadzie z 12 maja (Rzeczpospolita), że przekazanie odpowiedzialności za służbę zdrowia samorządom jest zbrodnią, bo za chwilę zaczną umierać ludzie. Prezes oczywiście przesadza, a naprawdę chodzi mu o to, że w szpitalach prywatnych będzie następować racjonalizacja zatrudnienia.

Przeciw reformowaniu szpitali jest także prezydent Kaczyński, który już zapowiedział, że się nie zgodzi na prywatyzację. Stanowisko prezydenta załatwia sprawę, ponieważ może on zawetować odnośne ustawy i w ten sposób położyć kres mrzonkom o tym, że w polskiej służbie zdrowia może zacząć być normalnie.

Jakub Kachniarz prezes Awangardy Prawicy www.prawicarp.pl

26 maja 2008

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak