Skip to main content

Poganizacja Polski celem!

portret użytkownika Jacek Łukasik

Ten mój artykuł jest logiczną kontynuacją poprzedniego. W jego świetle musimy zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie: Jakim więc cudem powstają publikacje, które traktują o mitologii, obrzędach, świętach, demonologii Słowian – o rzekomej pradawnej rodzimej tradycji?
Badania religii Słowian znalazły wypełniacz źródłowej pustki w postaci metody językowo-porównawczej oraz etnografii. Pierwsza z nich opiera się na założeniu, że wszystkie ludy indoeuropejskie rozproszone od Atlantyku po Indie, łączyła w czasach prehistorycznych na stepach Azji wspólnota nie tylko językowa, ale także religijna i że wierzenia Słowian można odtworzyć, porównując słownictwo odnoszące się do ich religii i obrzędów z innymi językami i religiami indoeuropejskimi.
Szkopułem jest jednak to, że o samych Praindoeuropejczykach też nic nie wiadomo, a religie Celtów, Germanów, Rzymian i Greków, Persji oraz Indii nie są wcale ze sobą zgodne tak jak ich mitologie. Materiał do porównania stanowi zaś głównie kilkanaście pozbawionych treści imion słowiańskich bożków – prawie w całości jednoźródłowych, niepewnych co do autentyczności i zniekształconych w brzmieniu.
W zależności od fantazji i zamiłowań mitologicznych badacza, swobodnie dopasowuje się strzępki danych o Słowianach do dowolnej z różnych religii starożytnych. Miłośnik Greków i Rzymian może na przykład dopatrzyć się w imieniu Peruna – władcy piorunów słowiańskiego odpowiednika Zeusa – króla bogów, a pasjonat skandynawskich opowiadań albo komiksów o Avengersach z kolei równie dobrze widzieć w nim Thora syna Odyna, zaś religię Słowian jako analogiczną do religii sąsiednich Germanów.
Zły Czarnobóg z kroniki Helmolda może wraz z domniemanym przeciwnym mu „Białobogiem” nawet tworzyć słowiański manichejski dualizm dobra i zła, zbliżony do wierzeń perskich. A wzmianka Prokopiusza z Cezarei o kulcie wśród Słowian tylko jednego naczelnego boga piorunów może stanowić dowód, że byli oni pół-monoteistami.
Z niejasnej wypowiedzi Nestora można wysnuć wniosek, że egipski bóg słońca Helios to Dadźbog, a za podobieństwem imienia Chorsa do perskiego słowa xores – słońce, że to on był Heliosem. Może pod świętym dębem Wieleci sprawowali rzeczywiście sądy w imieniu boga Prowe, a może Helmold w swojej kronice źle zapisał i chodziło o sądy w imieniu prawa i żadnego boga Prowe nie było. Może z kilku różnych zapisów imienia bogini Połabia najbliższy właściwemu brzmieniu jest Siwe (może to odpowiednik hinduskiego Sziwy?), a może Synna (prawie jak islamska sunna).
Niemniej twórcza jest druga metoda – etnograficzna, która wychodzi z założenia, że religia Słowian przetrwała w wierzeniach, bajkach i obrzędach prostego ludu i można ją odtworzyć, zgłębiając kulturę słowiańskich wsi. Problem w tym, że dawni kronikarze w ogóle nie interesowali się życiem chłopów aż do oświecenia i mało notowali na jego temat.
Pamięć o słowiańskich bożkach zatarła się u wykształconych i oczytanych kronikarzy już w średniowieczu. W takim razie Jakim cudem miałaby przetrwać u niepiśmiennych chłopów prawie tysiąc lat. Skąd przekonanie, że kultura ludowa jest pozostałością religii Słowian, a nie ukształtowaną po chrystianizacji zwyczajną obrzędowością rolną, rozbudowującą chrześcijańskie święta o świeckie tradycje. Aby to naukowo ocenić, musi być porównana z wcześniejszą religią Słowian.
A ta właśnie jest zupełnie nieznana. Nawet nie wiemy, czy w ogóle istniała, czy tylko każdy gród i szczep wyznawał na swój sposób swoichh bożków. Metoda etnograficznego poznania religii Słowian przypomina wyciąganie się samemu z bagna za własne włosy. Brakuje jej punktu podparcia dla założenia, na którym się w całości buduje. Odkrywa przedchrześcijańskie korzenie obyczajowości ludowej, nie dlatego że one są przedchrześcijańskie, tylko dlatego że apriorycznie za takie uznaje.
Niestety, nie jest to jednak tylko nieszkodliwa, daremna próba poznania. To etnograficzne odkrywanie dawnego pogaństwa posiada toksyczny wpływ na powszechną świadomość Polaków.
Od dłuższego czasu rozpowszechnia jako rzekomo naukową wiedzę całkowicie fałszywe przekonanie, że chrześcijańskie święta są schrystianizowanymi przez Kościół pradawnymi pogańskimi świętami Słowian. Nie błysnął intelektem neo-pogański poseł PO M. Józefaciuka, twierdzący, że Boże Narodzenie (obchodzone w Kościele 25 grudnia od co najmniej IV w.) zostało zapożyczone od Słowian, których istnienie chrześcijańscy kronikarze jednoznacznie zauważyli dopiero w VI w.
Niemniej niektórzy, wraz z Magdaleną Środą, są przekonani, że dzień św. Jana, jest schrystianizowaną pogańską nocą Kupały. Co prawda, żadne źródła nie mówią nic o istnieniu jakiegokolwiek Kupały, ani w ogóle nie zapisały żadnego pogańskiego święta Słowian. Nawet badacze religii Słowian podają, że bożek Kupała to wymysł XVII-wiecznych pisarzy, którzy przeinaczyli ludowy obrzęd kupałów, czyli kąpieli w czas św. Jana Chrzciciela. Zarazem jednak wcale nie wiadomo, w oparciu o co twierdzą, że te kąpiele mają prawdopodobnie przedchrześcijańskie pochodzenie, chociaż raczej należałoby podejrzewać, że to po prostu ludowa zabawa nawiązująca do chrztów, jakich udzielał Jan Chrzciciel w Jordanie.
Już natomiast mnóstwo chrześcijan zaczęło wierzyć, że Dzień Wszystkich Świętych zastąpił słowiański kult zmarłych, czyli uwiecznione przez A. Mickiewicza białoruskie dziady. Tymczasem kult świętych męczenników rozwijał się jeszcze wśród pierwszych chrześcijan. Święto Wszystkich Świętych zostało w kalendarzu liturgicznym wyznaczone na 1 listopada już we wczesnym średniowieczu, kiedy w Rzymie zapewne nawet nikt nie wiedział o istnieniu jakiejś Rusi.
Skądinąd po co Kościół Rzymski miałby wprowadzać powszechne święto, żeby chrystianizować obrzędy odległych pogańskich Rusów, skoro przyjęli oni dopiero w X wieku chrześcijaństwo i to w obrządku greckim, a nie rzymskim. Tymczasem akurat u prawosławnych nie ma 1 listopada Dnia Wszystkich Świętych. Thietmar w kronice pisanej do 1018 r. ze wstrętem wzmiankował o pogańskich kultach sąsiednich Słowian. Do głowy by mu nie przyszło, że kilka razy wspomniany przez niego Dzień Wszystkich Świętych, który obchodził 1 listopada, to tylko słowiańskie Dziady, zapożyczone z Rusi. Oczywiście Thietmar nie czerpał wiedzy od współczesnych etnografów, więc nie mógł znać naukowych faktów.
Źródłowe strzępki nie pozwalają nam na naukowe poznanie Prasłowian. Wystarczą one jednak do tworzenia dla potrzeb zblazowanego wykorzenionego post-Polaka publikacji z pogranicza fantastyki naukowej albo wręcz komiksów. Pozwalają wychowanemu na hollywoodzkich produkcjach poczuć, że poznaje rodzim wersję filmowego Herkulesa albo Thora.

Jacek

24 stycznia 2025

5
Ocena: 5 (4 głosów)
Twoja ocena: Brak