“Pieniądze z podatków nie płyną” - informuje wczorajsza “Rzeczpospolita” (5 maja 2009 r.). Jak podaje dziennik, wpływy z podatku VAT są mniejsze niż zakładano. Oznacza to, że zwiększa się deficyt w finansach publicznych. Wpływy do końca kwietnia miały osiągnąć poziom ubiegłoroczny, jednak na ten rok rząd zapowiadał, że będą one wyższe o 10 procent w stosunku do 2008 roku. Całkiem realne staje się więc powstanie dziury budżetowej i nowelizacja budżetu. Premier Tusk wyznał niedawno, że nie wyklucza wzrostu podatków, choć chciałby aby była to ostateczność. Ekonomiści jednak już zastanawiają się, które podatki należałoby podnieść - dochodowe czy od konsumpcji? Czy jednak zastanawiają się, że dalsze opodatkowanie konsumpcji może wpłynąć na jej ograniczenie, co z kolei spowodować może dalszy spadek budżetowych wpływów? O tym cisza…
Według “Rzeczpospolitej” rząd nie wyklucza również, iż w przypadku nowelizacji budżetu, poza budżet wypchnięte zostaną wydatki związane z dofinansowywaniem ZUS-u. Oznaczałoby to, że ZUS, by móc realizować zobowiązania emerytalno-rentowe będzie musiał zaciągać kredyty, czyli - mówiąc inaczej - zadłużać się na koszt podatników, ponieważ to ich pieniędzmi będzie ewentualne kredyty spłacał.
Jednocześnie nadchodzą coraz bardziej pesymistyczne doniesienia z innych krajów unijnych, zwłaszcza z tzw. strefy euro. Poziom bezrobocia w takich krajach jak Hiszpania czy Niemcy rośnie. Co ciekawe, policja francuska planuje kilkutysięczne redukcje etatów. Ciekawe to posunięcie francuskie rządu, zwłaszcza w obliczu możliwości wystąpienia niepokojów społecznych.
Polski rząd oficjalnie tryska optymizmem, choć już pojawiły się informację, żeby przed wyborami do Parlamentu Europejskiego nie ujawniać prawdy o stanie budżetu, gdyż prawda ta jest coraz mniej ciekawa. Tymczasem Komisja Europejska inaczej widzi sytuację Polski wieszcząc kilka dni temu, iż czeka nas poważne załamanie gospodarcze. Nie ma sensu dyskutować, kto posiada lepsze dane na temat polskiej gospodarki - rząd w Warszawie czy eurokraci w Brukseli i kto ma tu rację. Jednak wzajemne przekomarzanie się polityków polskich z brukselską centralą świadczy o tym, że coś jest na rzeczy, bądź też komuś zależy na pogorszeniu się sytuacji w Polsce… Kto wie, czy nie po to, aby znów stręczyć nam euro jako jedyne remedium na polskie problemy…
Jednak “Rzeczpospolita”, w związku z danymi polskiego rządu dotyczącymi możliwego deficytu oraz informacjami z Brukseli stawia pytanie o przyszłość euro w Polsce…
Czyżby zanosiło się na gorące lato, a może nawet jesień i zimę? I to bynajmniej nie z powodu efektu cieplarnianego, z którym boje toczyć chce również - jak to sam wyznał niedawno na łamach “Rz” - p. Declan Ganley, szef Libertasu…
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
6 maja 2009
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz