Różne żarty zaczynają krążyć o Lechu Wałęsie w związku z jego pojawieniem się na kongresie partii Libertas w Rzymie. Niektórzy znów przypominają byłemu prezydentowi słynne: "Jestem za a nawet przeciw". Inni znów dowcipkują, że Wałęsa powinien robić licytację - która partia da mu więcej pieniędzy, na kongres tej pojedzie. Sami libertasowcy, oczywiście niektórzy, zwłaszcza w Polsce, zachwycają się obecnością noblisty na swoim kongresie twierdząc, że wreszcie przełamana została zmowa milczenia na temat ich ugrupowania i Wałęsa na pewno dużo partii pomoże, bo od paru dni wszystkie media mówią o zdarzeniu jakie miało miejsce w Rzymie. Przypuszczam, że gdyby Libertas zaprosił na swój kongres Czesława Kiszczaka w duecie z Wojciechem Jaruzelskim, media jeszcze dłużej by o kongresie mówiły i efekt "pomocowy" byłby zapewne jeszcze większy...
Ale żarty na bok... Osobiście uważam, że obecność pana Wałęsy na zjeździe to świadome działanie mające na celu zdyskredytowanie partii Libertas w oczach wyborców. No bo z jednej strony "eurosceptycy", którzy obalili - póki co - traktat lizboński, a z drugiej Wałęsa - euroentuzjasta aż do kwadratu, marzący zapewne o przyszłej roli prezydenta UE, podobnie chyba zresztą jak pan Ganley, szef Libertasu. Lechowi Wałęsie cel udało się chyba osiągnąć. Już wbił szpilę pomiędzy zwolenników tej partii w Polsce, a wśród jej sympatyków wywołał pewnie niemały dysonans poznawczy. Pan Wierzejski z Libertasu już zapowiada, że odpowiedzialni za "skandaliczne zachowanie" w Rzymie, czyli za wznoszenie okrzyków "Wałęsa Bolek", zostaną zidentyfikowani oraz ukarani. Cóż za doskonały przykład tańczenia tak jak mu zagrają... Pan Ganley sam nazwał ich "idiotami", zaś pan Wielomski wysmażył artykuł, w którym niemalże czuje się "poraniony" wybrykiem polskich libertasowców w Rzymie, którzy naskoczyli na Wałęsę. Wewnętrzne pranie brudów powoli się zaczyna i "eurosceptycy", przynajmniej ci spod znaku pana Ganleya, znów wychodzą na niespójną zbieraninę oszołomów.
Jakiś czas temu pisałem, że widziałbym jeszcze jakąś rolę do odegrania w Polsce dla pana Wałęsy. Mianowicie - propagatora kapitalizmu, po tym jak parę tygodni temu powiedział w Toruniu, że w Polsce powinno być trzy razy więcej kapitalizmu niż jest obecnie i trzy razy więcej ludzi zamożnych niż teraz... Byłem naiwny. Gdy jednak patrzę na działania byłego prezydenta i widzę ich destrukcyjny charakter, zaczynam wycofywać się ze swojego pomysłu. Bo skąd w końcu pewność czy pan Wałęsa jednego dnia nie zjawi się na kongresie prokapitalistycznym zachwalając wolny rynek, by następnego dnia - być może wykonując rozkaz swoich ukrytych mocodawców - odwiedzić zjazd socjalistycznej międzynarodówki, by dla równowagi wesprzeć socjalizm, albo jakąś popapraną trzecią drogę?
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
4 maja 2009
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz