Skip to main content

BIULETYN INFORMACYJNY Nr 10 listopad 2015

portret użytkownika Towarzystwo Patriotyczne

”Dla upamiętniania i utrwalania pamięci o bohaterstwie i gehennie Polskiego Narodu, Jego bohaterach – znanych i nieznanych, Polkach i Polakach wykuwających swoim codziennym godnym, patriotycznym życiem dowody swojej niezmiennej miłości do Ojczyzny i poszanowania nieprzemijających wartości chrześcijańskich a także dla kształtowania i kształcenia współczesnych i przyszłych postaw patriotycznych - tworzy się TOWARZYSTWO PATRIOTYCZNE ”.

KALENDARZ HISTORYCZNY
1 - 22. XI. 1918 r. Powstanie Lwowskie
11 listopad 1918 r. odzyskanie przez Polskę Niepodległości
30 listopad 1830 r. wybuch Powstania Listopadowego

OBRONA LWOWA

Dzień 1 listopada kojarzy się przede wszystkim z rzymskokatolicką uroczystością Wszystkich Świętych. Niewielu pamięta, że jest to także data wybuchu
jednego z największych zrywów niepodległościowych. 1 listopada 1918 r. rozpoczęło się polskie powstanie we Lwowie. Była to spontaniczna patriotyczna reakcja mieszkańców miasta, na zbrojne zajęcie miasta przez odziały ukraińskich nacjonalistów – żołnierzy z armii austro - węgierskiej. Oddziały te dodatkowo wsparł Legion Strzelców siczowych, pod dowództwem arcyksięcia austriackiego Wilhelma Habsburga zwanego ”Wasylem Wyszywanym”. Ten arystokrata z rodu cesarskiego, w planach wielu środowisk ukraińskich, miał być głową przyszłego państwa ukraińskiego. Powstanie wybuchło gdy austriacki generał Pfeiffer – gubernator Lwowa, przekraczając swe kompetencje zezwolił i umożliwił grupie wspomnianych nacjonalistów ukraińskich, pod wodzą atamana Witewskiego, byłego oficera strzelców siczowych, opanowanie w nocy 1 listopada 1918 r. miasta. Już pod koniec października 1918r. wśród ludności polskiej krążyły pogłoski o szykowanym zamachu na miasto. Postanowiono zorganizować obronę. Jednak środki były więcej niż skromne. Można było liczyć na ledwie kilkuset ludzi, 30 karabinów z nie- wielką ilością amunicji, kilkadziesiąt bagnetów i szabel, kilkadziesiąt granatów. Siły przeciwnika były kilkakroć większe i nierównie lepiej uzbrojone. Sprowokowani Polacy chwycili za broń. Jeszcze tej samej nocy powołano Naczelną Komendę Wojsk Polskich pod dowództwem kpt. Czesława Mączyńskiego. Z kolei na czele Polskiego Komitetu narodowego stanął hr. Tadeusz Cieński. Walki rozpoczęły się od szkoły im. Henryka Sienkiewicza, w dzielnicy Krakowskiej, gdzie broniła się garstka straceńców z 20 karabinami, dowodzona przez kpt. Zdzisława Tatara-Trześniowskiego. Ogień tej nieobwarowanej twierdzy poderwał całe miasto. Do stawiającej opór garstki obrońców szybko dołączali inni. Liczba walczących po stronie polskiej, w ciągu kilku dni zwiększyła się do kilku tysięcy. Broń zdobywano na wrogu lub z rozbijanych austriackich magazynów broni. W owym czasie mężczyźni byli wciąż w armii austriackiej i to na różnych frontach, bo wojna wciąż trwała. Do walki stanęli więc młodzi ludzie – uczniowie, studenci, harcerze, także dziewczęta i kobiety a także dzieci. Najmłodszy z powstańców miał zaledwie 9 lat – Jaś Kukawski, jego karabin był większy od niego. A najmłodszym, który za męstwo otrzymał order Virtuti Militari, był uczeń gimnazjum, 14 – letni Antoś Petrykiewicz walczący na ”Reducie Śmierci” (Górze Straceń). Innym znanym powstańcem był jego rówieśnik Jurek Bitchan, który poległ na Łyczakowie. Boje były nadzwyczaj zacięte. Walczono o każdy dom, podwórze a nawet o kondygnacje. Wznoszono barykady a do odciętych dzielnic przedostawano się kanałami. Po raz pierwszy w historii polskich walk ulicznych, do komunikacji wykorzystano kanały miejskie. Brakowało wody, opału, elektryczności. Ranni i chorzy umierali pozbawieni pomocy lekarskiej. Martwych grzebano wprost na skwerach i podwórkach. Okrutność ukraińskich „bizunów” przekraczała wszelkie granice. Mnożyły się gwałty i rabunki.
Wśród ciemności i mrozu wczesnej zimy, wśród głodu i chorób, w ogniu przeciągających się walk z okrutnym, bezwzględnym i potężnym przeciwnikiem, z utęsknieniem oczekiwano pomocy.

W końcu, 20 listopada nadeszła odsiecz, która stała się możliwa dopiero po powrocie Józefa Piłsudskiego do wyzwolonej Warszawy. Armia polska jeszcze nie istniała. Jej zawiązki legionowe były nieliczne i rozproszone po ogromnych obszarach Europy. Naprędce zebrani i ad hoc uzbrojeni ochotnicy nie stanowili siły zdolnej przeciwstawić się regularnej armii. Na szczęście przeciwnik był kiepsko zorganizowany, źle dowodzony, niezdecydowany choć bitny i okrutny.
W nocy 21/22 listopada nastąpił rozstrzygający bój o miasto. Ppłk. Michał Karaszkiewicz -Tokarzewski ze swoimi ochotnikami odrzucając rozbite w boju kurenie przeciwnika wszedł do miasta. Kilka godzin później z innej strony wszedł krakowski oddział gen. Roja. Wzmocnieni i podniesieni na duchu obrońcy w ciągu kilku godzin wyparli Ukraińców za rogatki miasta. 22 listopada 1918 r., o godz. 5:40 rano na wieży lwowskiego ratusza załopotała biało - czerwona flaga. Lwów był wolny. Jednak do pełnego bezpieczeństwa było jeszcze daleko. Ze względu na wiek jak i waleczność, historia nadała powstańcom miano ”Orląt Lwowskich”.

Mieli w sobie płomienny patriotyzm, dziecięcą pewność siebie i bezbronność. Czyn Orląt wszedł do podręczników szkolnych, przyjmując formę wzorowej postawy patriotycznej. Pamięć o poległych uczczono poprzez wzniesienie Wspaniałego Cmentarza Obrońców Lwowa na Łyczakowie i złożenie ciała jednego z ”Orląt” w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie w 1925 r. Za najwyższe zasługi w obronie Ojczyzny, miastu Lwów – zbiorowemu bohaterowi, marszałek Józef Piłsudski nadał Krzyż Virtuti Militari. Uroczysta dekoracja miała miejsce 11 listopada 1920 roku.
*
Bohaterska obrona Lwowa została doceniona przez ówczesne osobistości. Francuz Joseph Barthelemy, członek francusko- angielskiej misji wojskowej stwierdził:
„ Skłaniam nisko głowę przed kobietami szlachetnymi i bohaterskimi dziećmi, znoszącymi tyle cierpień i krew przelewającymi, by głośno stwierdzić, by krzyczeć na cały świat, że chcą do Polski należeć.”
Czy zasługi te w czymkolwiek może umniejszać fakt, że Lwów znajduje się obecnie poza granicami Polski ?. Absolutnie nie. Na mocy zdradzieckich układów jałtańskich i poczdamskich, Lwów obecnie nie jest miastem polskim. Z tego powodu nieustannie ubolewamy i gdzieś głęboko tkwi w nas nadzieja, że to się zmieni.
Chcę w to wierzyć i wierzę. Natomiast heroizm, bohaterstwo, ofiara i miłość do Ojczyzny lwowskich dzieci powoduje, że moja prawdziwa miłość do tego miasta trwa od dzieciństwa kiedy dowiedziałem się od mojego Ukochanego Dziadka, że blizna na jego nodze, jest „pamiątką” z Odsieczy Lwowa.
(Tadeusz Dudkiewicz)

Jurek BITSCHAN - lwowskie orlątko

Niewysoki, drobny, jeszcze dziecko, nie wyglądał na 14-letniego ucznia IV klasy gimnazjalnej. W II Rzeczypospolitej był bohaterem i wzorem polskiej młodzieży. Dedykowano mu wiersze, pisano i śpiewano o nim piosenki. Dzisiaj prawie zapomniany. Nie urodził się we Lwowie, ale na trwałe wpisał się w historię tego miasta. Urodził się w 1904 r. w Piaskach niedaleko Sosnowca. Był uczniem gimnazjum im. Henryka Jordana. Wyróżniał się w przedmiotach przyrodniczych. Był harcerzem, działał w IX Drużynie Lwowskiej…

A oto kilka słów, które napisał do ojca przed najważniejszą decyzją swojego życia: „Kochany Tatusiu ! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo brakuje ciągle ludzi dla wyswobodzenia Lwowa. Jerzy”.
Gdy ojciec znalazł ten list, Jurek był już w oddziale por. Petriego na moście kulparkowskim we Lwowie. Nie chciano go przyjąć ze względu na dziecinny wygląd, nie pacholę lecz dziecko. Prosił tak długo aż pozwolono mu zostać. Była noc z 20 na 21 listopada 1918 roku. W mieście od trzech tygodni trwały walki. Prawie natychmiast ruszyli do ataku. Jurek cały czas szedł w pierwszym szeregu jak stary wiarus. Rano znaleźli się na Cmentarzu Łyczakowskim. Ukraińcy strzelali ze znajdujących się naprzeciw koszar przy ul. św. Piotra. Jurek schronił się za jednym z pomników. Tam rozerwały się dwa ukraińskie pociski. Został ranny w obie nogi. Sanitariuszowi, który chciał go opatrzyć, pocisk strzaskał ramię. Z powodu silnego ostrzału, nie było możliwości aby wyciągnąć stamtąd ranne dziecko. Przykryto go płaszczem i pozostawiono między grobami. Następnego dnia Lwów był wolny. Dr Zagórski rozpoczął poszukiwania Jurka. Gdy go odnaleziono już nie żył. „Twarzyczka miała wyraz pogodny i jasny. Może ostatnią bohaterską chwilę krótkiego życia opromieniła piękna i dumna świadomość, że zgodnie ze złożonym przyrzeczeniem znalazł » tyle sił, by służyć i wytrzymać«.

Jurek Bitschan poległ w swym pierwszym i ostatnim boju. W miejscu jego śmierci stanął krzyż, zniszczony w czasach sowieckiej Ukrainy i postawiony na nowo przed kilku laty. Ciało złożono w katakumbach (nr 3), na słynnym Cmentarzu „Orląt Lwowskich”. Jurek stal się symbolem lecz nie był wyjątkiem. ”Lwowskie Orlęta” zapisały najpiękniejszą historię w obronie miasta. W 3-tygodniowych walkach zginęło 439 Polaków, wśród nich największą grupę stanowili uczniowie szkół średnich (109), studenci (76) i kilkunastu uczniów szkół powszechnych ( podstawowych).

(Tadeusz Dudkiewicz)

Towarzystwo Patriotyczne Radomsko, korespondencja: 97-500 Radomsko, Jagiellońska 17/15 tel. 782 554 596
KRS 0000355461 - Konto bankowe: 97 1240 3132 1111 0010 6319 3814

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak