Skip to main content

List otwarty do Prokuratora Seremeta. „Śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej na rozdrożu”

Szanowny Panie Prokuratorze,

W grudniu 2014 r. prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej po raz kolejny odrzucili ekspertyzę wybitnych uczonych prof. Krystyny Kamieńskiej-Treli i prof. Sławomira Szymańskiego wskazujących, że istnieją naukowo potwierdzone silne przesłanki na obecność materiałów wybuchowych na szczątkach TU-154M. Od strony naukowej i merytorycznej ta sytuacja jest oczywista - kompetentnym analizom naukowym profesorów Polskiej Akademii Nauk technicy Centralnego Laboratorium Komendy Głównej Policji nie są w stanie – poza jałową negacją - przeciwstawić żadnych rzeczowych argumentów. Jeszcze bardziej żenująca jest sytuacja procesowa: mimo posiadania obszernego materiału dowodowego wskazującego na obecność środków wybuchowych na wraku, prokuratura uparcie odmawia przeprowadzenia badań przez niezależne od administracji rządowej laboratorium zagraniczne a organ zainteresowany w utrzymaniu negatywnego stanowiska odrzuca kolejne dowody.

Takie stanowisko prokuratury pogłębia kompromitację, której początkiem były propagandowe oświadczenia z października 2012 r. stwierdzające, iż aparatura użyta do badań wraku nie wykryła materiałów wybuchowych. Już wówczas informowałem prokuraturę i opinię publiczną, że Zespół Parlamentarny dysponuje dowodami wskazującymi na to, że podczas badań wraku znaleziono ślady substancji wybuchowych. Po miesiącu prokuratorzy musieli się wycofać i potwierdzić obecność materiałów wybuchowych. Tym razem kompromitacja może mieć wymiar międzynarodowy a cena, którą zapłaci polski wymiar sprawiedliwości i organy ścigania będzie wyższa.

Niejasności wokół śledztwa smoleńskiego są coraz częściej podnoszone na arenie międzynarodowej. Premier Norwegii Erna Solberg w wywiadzie dla norweskiej agencji informacyjnej zaproponowała wsparcie w tej sprawie swojego państwa i wyraziła zdziwienie, iż Polska nie zwróciła się dotychczas o pomoc do sojuszniczych rządów NATO. Były doradca prezydenta Putina Andriej Iłłarionow w wywiadzie dla polskiej stacji TVN obarczył odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską stronę rosyjską. Z kolei John Lenczowski, założyciel i prezes The Institute of World Politics w Waszyngtonie,współpracownik prezydenta Ronalda Reagana pisze wprost o rosyjskim sabotażu, zniszczeniu samolotu przez wybuch i domaga się podjęcia międzynarodowego śledztwa. Kongres Polonii Amerykańskiej zwrócił się do Senatu USA o rozpoczęcie publicznych wysłuchań w sprawie smoleńskiej tragedii.

Szanowny Panie Prokuratorze, od samego początku śledztwa smoleńskiego prokuratura podporządkowywała swoje działania linii politycznej rządu premiera Donalda Tuska a następnie premier Ewy Kopacz. Było to postępowanie sprzeczne z prawem, interesem Państwa Polskiego i zwykłą ludzką uczciwością. O kierunku śledztwa zadecydowała presja polityczna i konsultacje z władzami rządowymi. To dlatego nie przeprowadzono sekcji zwłok ofiar, nie zbadano natychmiast miejsca zdarzenia i wraku, pozostawiono w Rosji czarne skrzynki i inne dowody tragedii. Gdy po latach podjęto wreszcie próbę zbadania fragmentów wraku (wcześniej przez Rosjan z premedytacją dewastowanego i wielokrotnie przemieszczanego) skrzętnie omijano te części, na których widoczne były śladu wybuchu. Tak stało się m. in. z okienkiem i burtą salonki prezydenckiej a także z dźwigarem lewego skrzydła wyrwanego na skutek eksplozji z centropłatu.

Sam fakt wybuchu samolotu w powietrzu, mimo istnienia dziesiątków relacji naocznych świadków i potwierdzenia w utajnionej ekspertyzie firmy Small Gis, wciąż jest przez prokuraturę kwestionowany. Inna ekspertyza, wykonana na zlecenie prokuratury przez firmę ATM, wskazuje na odnotowane przez polską czarną skrzynkę wstrząsy o wielkiej sile, które już w powietrzu rozpoczęły destrukcję samolotu. Ta sama ekspertyza potwierdza obserwowaną przez świadków awarię silników TU-154M, która miała miejsce zanim samolot przeleciał nad brzozą. Ukryty został raport polskich archeologów stwierdzający, iż samolot został rozbity na około sześćdziesiąt tysięcy części, czego nie można wytłumaczyć uderzeniem w ziemię z wysokości kilkunastu metrów. A wreszcie, nawet raport Jerzego Millera i oświadczenie publiczne gen. Krzysztofa Parulskiego - ekspertów tak cenionych przez rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz - stwierdzają jednoznacznie, że przed uderzeniem w ziemię a 15-16 metrów nad gruntem w TU-154M doszło do całkowitej awarii zasilania elektrycznego. Prokuratura wciąż nie chce dostrzec tych faktów i ustaleń, odmawia zbadania próbek pobranych z wraku samolotu przez niezależne laboratorium, lekceważy analizy światowej sławy naukowców.

We wszystkich tych sprawach dotychczas akceptowano zależność od strony rosyjskiej. Także stanowisko prokuratury w kwestii wskazania winnych tragedii zdeterminowały uwarunkowania polityczne. Śledztwo oficjalnie wciąż prowadzone jest przeciwko polskim pilotom. A przecież prokuratura posiada bogaty materiał dowodowy wskazujący na odpowiedzialność strony rosyjskiej za niezamknięcie lotniska w Smoleńsku, za świadome podawanie polskim pilotom błędnych informacji podczas sprowadzania samolotu do lądowania. Mimo tego, do dzisiaj nie postawiono zarzutów w tej kwestii, choć wykonawcy tych rozkazów jak i ci, którzy je wydawali są znani z imienia i nazwiska. Nie podjęto nawet wysiłku by wszystkie te osoby przesłuchać!

Stanowisko takie było przez polityków i propagandystów rządowych przez lata wprost uzasadniane obawą przed reakcją Rosji - ważniejsza była przychylność Władimira Putina niż wyjaśnienie okoliczności śmierci polskiej elity państwowej, w tym Prezydenta RP i całego dowództwa Polskich Sił Zbrojnych. Wielokrotnie podkreślano dobrą wolę i znakomitą współpracę rosyjskiego rządu. Polski premier, minister spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych wprost oskarżali pilotów i polskiego generała o spowodowanie katastrofy TU-154M. Działo się to w tym samym czasie, gdy Rosjanie fałszowali czarne skrzynki, niszczyli wrak, wymuszali zmianę zeznań świadków, odmawiali Polakom dostępu do ponad stu kluczowych dla śledztwa dokumentów.

Dziś śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej stanęło na rozdrożu. Prokuratura i sądy uniewinniły tych, którzy odpowiadając za bezpieczeństwo Prezydenta paktowali z Putinem i zlekceważyli wszelkie zagrożenia i ostrzeżenia. Z drugiej strony działania władz Federacji Rosyjskiej potwierdzają, że służby tego państwa są zdolne do czynów zbrodniczych i ukrywają prawdę o tragedii smoleńskiej. Czy w tej sytuacji polska prokuratura będzie nadal powtarzała rosyjskie tezy oskarżające polskich pilotów? Czy śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej będzie nadal prowadzone pod dyktando rosyjskich interesów?

Zwracam się więc, by nie dopuścił Pan do tak bezprzykładnego upokorzenia wymiaru sprawiedliwości i Państwa Polskiego. Prokuratorzy wojskowi prowadzący śledztwo ponad wszelką wątpliwość udowodnili swoją stronniczość i brak kompetencji. Najwyższy czas, by nadzór nad tym śledztwem objęli prokuratorzy cywilni. Najwyższy czas, by zacząć szukać rzeczywistych sprawców, a nie oskarżać wciąż tych, którzy zginęli wraz z polskim Prezydentem. Najwyższy czas, by odrzucić polityczne uwarunkowania, propagandę i sięgnąć po badania niezależnych, kompetentnych naukowców, którzy od lat wskazują rzeczywiste przyczyny i przebieg smoleńskiego dramatu.

Dlatego do listu dołączam ostatni Raport dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego, eksperta Zespołu Parlamentarnego, który wraz z inż. Markiem Dąbrowskim przeprowadził szczegółową analizę zniszczenia samolotu przez eksplozje w powietrzu. W pracy tej wykorzystane zostały badania innych naukowców, m. in. prof. dr. Kazimierza Nowaczyka, a także ekspertyzy zamówione przez prokuraturę. Pragnę przypomnieć, że dr. inż G. Szuladziński jako pierwszy, już w 2011 roku przedstawił mechanizm zniszczenia TU-154M, a jego obecna praca zawiera wyliczenia wykluczające inny, poza wybuchem w powietrzu, mechanizm katastrofy smoleńskiej.

Z poważaniem

Antoni Macierewicz

30 grudnia 2014

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak