Skip to main content

Osamotnienie Vaclava Klausa

portret użytkownika Admin
Affek.jpg

W Czechach stało się właśnie to, czego można było oczekiwać od dawna: 26 listopada br., po krótkiej (choć kilkakrotnie odkładanej) debacie czeski Trybunał Konstytucyjny orzekł — i to stosunkiem głosów 15 do 0 — że tzw. traktat lizboński jest zgodny z czeską konstytucją i że parlament może kontynuować jego ratyfikację.

Prezydent Czech określił ten werdykt mianem "politycznego wyroku" i nie krył swojego zszokowania przebiegiem obrad Trybunału. I nic dziwnego, skoro padł wówczas kolejny bastion eurosceptycznego oporu wobec traktatu lizbońskiego, a teraz droga do szybkiej ratyfikacji tego europejskiego "dziwoląga" przez Czechy jest już szeroko otwarta.

Rządząca Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) nie przemawia bowiem jednym głosem za odrzuceniem wspomnianego traktatu, a premier Mirek Topolanek stwierdza wprost, iż alternatywą dla tego dokumentu jest popaść w zależność od Moskwy. Również czeski minister spraw zagranicznych Alexandr Vondra z ODS twierdzi, że traktat lizboński nie przekształca Unii Europejskiej w federację, a Unia Europejska pozostaje nadal unią suwerennych państw.

Wobec takiej postawy swojej własnej partii prezydent Klaus nie widzi już dalszej potrzeby pozostawania na stanowisku honorowego przewodniczącego ODS. Skupia też wokół siebie grupę partyjnych działaczy, którzy to zamierzają wystąpić z ODS i stworzyć nową, eurosceptyczną partię po zbliżającym się kongresie ODS.

Na tym kongresie ma nastąpić jeszcze próba odwołania premiera Topolanka ze stanowiska przewodniczącego partii i wybrania jego następcą prezydenta Pragi Pavla Bema mającego wsparcie Klausa i opowiadającego się przeciwko ratyfikacji traktatu. Nawet najbliżsi współpracownicy Klausa i Bema nie wierzą jednak w powodzenie tego przedsięwzięcia, a co zapowiada nieuchronną secesję w szeregach partii rządzącej.

Mimo to i tak secesjoniści z ODS nie będą mieli konstytucyjnej większości w czeskim Senacie niezbędnej do odrzucenia traktatu, a na ich niekorzyść będą też działać wszechwładne sondaże opinii publicznej, które już teraz podają, że aż ok. 70% Czechów chce przyjęcia dokumentu z Lizbony i naiwnie sądzi, że nie zagraża on suwerenności kraju.

W takiej to sytuacji los samego prezydenta Klausa wydaje się być mocno niepewny i to w obliczu zbliżającej się prezydencji Czech w Unii Europejskiej. Polityk ten jest też coraz bardziej osamotniony na arenie międzynarodowej, bo właściwie tylko jeszcze Irlandia, orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego i podpis polskiego prezydenta mogą stanowić jakieś przeszkody w doprowadzeniu procesu ratyfikacyjnego do końca.

Tymczasem ostatnio rosną nieco szanse na ratyfikację w Irlandii, bo robione całkiem niedawno sondaże opinii publicznej wskazują na niewielką przewagę euroentuzjastów. Wychodzi więc na to, że idea suwerenności państwowej w Europie przegra z ideą “kolektywizacji” sterowanej przez Brukselę...

Mariusz Affek www.konserwatyzm.pl

4 grudnia 2008

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

Czarnowidztwo jest bardzo wkurzające!

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Witam!
Nie zapominajmy o tym, że ponowne referendum w Irlandii będzie poprzedzone kosmetycznymi zmianami zapisów w traktacie lizbońskim (łaskawy gest w stronę Irlandczyków, wykombinowany = uknuty przez brukselskich zamordystów).
Ten ruch spowoduje doprowadzenie do zmian w austriackiej konstytucji, w/g których referendum traktatowe w Austrii będzie musiało być przeprowadzone przed ratyfikacją uaktualnionej wersji traktatu!
A tak w ogóle to nie rozumiem dlaczego w Polsce nie dyskutuje się i wykorzystuje pomysłów Janusza Korwin-Mikkego na prowadzenie polityki zagranicznej państwa?
Pozdrawiam!
Piotr Korzeniowski

Czują na skórze pot

portret użytkownika witold k
cytuję Piotr Korzeniowski

Witam!

A tak w ogóle to nie rozumiem dlaczego w Polsce nie dyskutuje się i wykorzystuje pomysłów Janusza Korwin-Mikke na prowadzenie polityki zagranicznej państwa?
Pozdrawiam!
Piotr Korzeniowski

Pewnie też, dlatego, że: jak to za Gierka mówiono... po placu budowy socjalizmu robotnik biegał z pustą taczką, bo tak wyśrubowali akord, że czasu nie było, aby ją załadować.

Mam wrażenie, że jest podobnie. Polscy urzędnicy wysokiego szczebla a i - politycy - są zajęci bieżącymi podrzucanymi śmieciami, które obraz zamazują. Czują na skórze niepewność, więc krzyczą tupią zamykają, że podłączę link.
Zabronić utrudnić i trwać

witold k

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.