BALLADA 10 KWIETNIA
( Jan Pietrzak)
Dziesiątego kwietnia roku dziesiątego
Tragedia się stała Narodu Polskiego
Runął w dół samolot z Panem Prezydentem
Na nieludzkiej ziemi, na ziemi przeklętej.
Razem ich tam było blisko stu Polaków
Lecieli z wieńcami na groby Rodaków
Co w katyńskim lesie leżą pod brzozami
Bo ich zamordował ten bandyta Stalin.
Wieńce ułożono na mszy okazałe
Ale delegacja się nie pokazała.
Nad Polskę nadciągnął cień żałoby długi
Po Katyniu pierwszym, przyszedł Katyń drugi.(bis)
Ludzie się pod Pałac zeszli Prezydencki
Położyli kwiaty, zapalili świeczki
I krzyż postawili w serdecznej potrzebie
By ich Bóg usłyszał na wysokim niebie.
Na ten krzyż rzuciła się łobuzów zgraja
Urządzali draki i robili jaja.
Obrzucali błotem bolszewicy podli
Tych co się modlili za ofiary zbrodni. (bis)
Co się tutaj dzieje, Panie Boże Drogi
Kto tu miesza w głowach, kto podstawia nogi.
Kto nam żyć nie daje w naszej Polskiej Ziemi
Jak sobie życzymy i jak tego chcemy. (bis)
Jednego mieliśmy tylko Prezydenta
Co znał te pytania i o nich pamiętał.
No to już go nie ma bo przeszkadzał komuś
Kto obce porządki robił w naszym domu. (bis)
Uliczna ballada kończy się pomału
Wciąż nie znamy prawdy więc nie ma morału.
Każdy sobie musi dośpiewać przesłanie
Od tego zależy co się w Polsce stanie. (bis)
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz