Skip to main content

Idzie kryzys?

"Rzeczpospolita" z 17 lipca br. obwieściła, że kraje należące do strefy euro stoją w obliczu kryzysu gospodarczego. Grozi im nie tylko spowolnienie wzrostu ale także - w przypadku niektórych - recesja. W najmniej ciekawej sytuacji są - jak podaje gazeta - Włochy i Hiszpania.

Jednocześnie, kilkanaście dni temu, ta sama "Rzeczpospolita" poinformowała, powołując się na badania jakiegoś włoskiego instytutu zajmującego się gospodarką, że aż 50 procent dochodu Włoch wytwarzane jest w "szarej strefie", przy czym tylko 15 procent z tej liczby stanowią dochody przynoszone przez biznesy kontrolowane przez mafię. Oficjalne statystyki włoskie grzmią o kryzysie gospodarczym, podczas gdy przeciętnemu obywatelowi w rzeczywistości wcale źle się nie żyje. Rośnie konsumpcja, ludzie kupują coraz więcej luksusowych towarów... Jednym słowem - poprawia im się ekonomiczny status, choć według oficjalnych statystyk powinno być im gorzej.

Czymże zatem jest, bądź czymże ma być kryzys, przed którym straszą media, powołując się na raporty "specjalistów"? Otóż wydaje mi się, że kryzys, w tej sytuacji, oznacza tak naprawdę w większym stopniu kryzys z punktu widzenia rządu, aniżeli obywateli. Po prostu do budżetu państwa zaczyna wpływać mniej pieniędzy z podatków, bowiem obywatele, ratując się przed państwową grabieżą, znaczną część swoich dochodów starają się ukryć przed fiskusem. Oczywiście, ten kryzys rządu, który zanotuje mniejsze wpływy do budżetu, w jakimś stopniu odbije się także na obywatelach, gdyż i oni zaczną odczuwać obniżenie jakości usług, których świadczenie wzięło na swoje barki państwo, takich jak np. szkolnictwo, służba zdrowia, czy tzw. bezpieczeństwo socjalne. Ale czy te usługi, mimo grabieżczej polityki państwa, były kiedykolwiek na wysokim poziomie? Niemniej dla polityków może to oznaczać problem, ponieważ wiele obietnic wyborczych może nie zostać spełnionych z braku wpływów do budżetu. Dla obywatela jednak, któremu udaje się coś uszczknąć przed rządem, oznaczać to może konieczność częstszego korzystania z usług firm prywatnych, czy to szkół czy przychodni lekarskich. W każdym razie, dopóki sfera prywatnej działalności nie zostanie znacjonalizowana, obywatel nie jest bez wyjścia...

Czy zatem kryzys, który ma nastąpić, nie będzie bardziej kryzysem rządu, niż obywateli? Szef włoskich skarbówek zapytany o to, dlaczego fiskus nie może sobie poradzić z masowym "oszukiwaniem" państwa i uchylaniem się przez wielu obywateli od płacenia podatków, odpowiedział: "Przecież nie jesteśmy w stanie skontrolować całego społeczeństwa".

Widzimy zatem, że kryzys gospodarczy w obliczu którego stoi rząd nie musi oznaczać, że przed kryzysem stoją także obywatele. I daj nam Boże tylko takie kryzysy. Jak widać, nie tylko "Polak potrafi"... Włoch również... A pewnie i Hiszpan, Anglik ...

Paweł Sztąberek http://www.kapitalizm.republika.pl/

21 lipca 2008

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

GRZECH?!

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Piotr Korzeniowski. Witam! Ucieczka w szarą strefę, oszukiwanie państwa, to grzech! Aby otrzymać pokutę trzeba obiecać poprawę i nie popełniać już notorycznie tego samego grzechu. Reasumując, co najmniej 50% społeczeństwa Eurokołchozu ma niewielkie szanse trafienia do nieba, no chyba że tuż przed śmiercią zdążą się wyspowiadać! Dlaczego euro i nie tylko euro-rządy zmuszają ludzi, żeby żyli w grzechu? Wszak łupieżcze podatki to stręczenie do grzechu!
Pozdrawiam!
Piotr Korzeniowski

Jezus o gospodarce...

portret użytkownika witold k

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.