Czy Gilbert Chesterton zostanie błogosławionym? Czy agnostyk, potem anglikanin, a wreszcie konwertyta na katolicyzm, który na swojej drodze napotykał różnych dziwaków, jak również ludzi niebezpiecznych, np. satanistów, i który z wieloma przeciwstawnymi charakterami był w stanie się zaprzyjaźnić i toczyć kulturalną polemikę, mógłby dostąpić tak wielkiej chwały?
Nie można tego wykluczyć... Pierwsze kroki zmierzające w tym kierunku podjęto już w 2013 roku, ponadto okazuje się, że „fanem” twórczości Chestertona jest papież Franciszek. Wszystko jest więc na dobrej drodze. A przeczytać o tym możemy w książce Krzysztofa Sadło, pt.: „Człowiek, który był Chestertonem”, wydanej przez krakowskie Wydawnictwo M.
Autor, tej niewielkiej objętościowo pozycji, przybliża nam nie tylko zawiły życiorys Chestertona, ale analizuje także jego twórczość. Chesterton żył na przełomie wieków XIX i XX, jako aktywny intelektualista, pisarz, myśliciel, doświadczył tego wszystkiego, co tamta epoka ze sobą niosła. Chciał doświadczyć także I wojny światowej, jednak z uwagi na stan zdrowia nie został przyjęty do wojska. Kilka osób odegrało w życiu pisarza istotną rolę, ale dla katolików najważniejsze chyba jest, co sprawiło, że zdecydował się on, w 1922 roku, wstąpić do Kościoła rzymskiego. Ten, który sam eksperymentował w przeszłości z różnymi antychrześcijańskimi dziwactwami, np. z okultyzmem, stał się w pewnym momencie wiernym wyznawcą wiary chrystusowej i gorącym jej obrońcą. Książka Krzysztofa Sadło precyzyjnie odpowiada na te pytania.
O swoich poglądach politycznych Chesterton tak pisał: „Nazywałem siebie socjalistą, bo jedyną alternatywą było niebycie nim, a to wydawało się absolutnie do przyjęcia, gdyż oznaczało bycie ograniczonym i szyderczym snobem, narzekającym na podatki i klasę robotniczą, albo okropnym siwym darwinistą, według którego najsłabsi muszą zginąć. Jednak w głębi serca nie byłem przekonany do socjalizmu”.
chesterton_okladkaJednak nie zachwycał się Chesterton również kapitalizmem, który krytykował w dość oryginalnej, choć wydaje się, że łagodnej formie: „System kapitalistyczny, dobrze czy źle, słusznie czy nie, opiera się na dwóch ideach – na tym, że bogaci będą zawsze na tyle bogaci, by móc wynajmować biednych, zaś biedni będą zawsze na tyle biedni, by chcieli być wynajmowani”. Chesterton sugeruje, że urzędnik, centralny planista idzie bez mała ręka w rękę z kapitalistą. Ma on tu jednak na myśli tych tuzów, których dziś określilibyśmy mianem „międzynarodowych korporacji”, które istotnie, często wchodzą w układy z biurokracją po to tylko, by mieć dominującą pozycję w danej branży, a najchętniej monopol. Jednocześnie Chesterton opowiadał się za szerokim upowszechnieniem własności prywatnej, zgodnie z przekonaniem, że tylko ludzie wolni i niezależni – zarówno od scentralizowanego rządu, jak i od wielkich korporacji czy bankierów, mogą dokonywać korzystnych dla siebie i wolnych wyborów politycznych.
Książka „Człowiek, który był Chestertonem” warta jest tego, by po nią sięgnąć. Nawet jeśli poglądy Gilberta Chestertona w kwestiach gospodarczych czy społecznych nie do końca mogą odpowiadać gospodarczym liberałom, są na pewno pewnym znakiem epoki, w której pisarz żył i tworzył i na pewno stanowią olbrzymi wkład w poszukiwania relacji etycznych między kapitalizmem a chrześcijaństwem. Jedno jest pewne: Chesterton na pewno nie był socjalistą!
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
10 czerwca 2014
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz