Skip to main content

Inka - sanitariuszka zamordowana przez komunistów

portret użytkownika Jacek Łukasik

28 sierpnia 1946 r. o godz. 6.15 w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej została zamordowana przez komunistów Danuta Siedzikówna „Inka”, sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Za sześć dni skończyłaby 18 lat. Nikogo nie wydała, zachowała się jak trzeba.
Prócz udziału w „bandzie Łupaszki” i nielegalnego posiadania broni prokurator Wacław Krzyżanowski oskarżył ją (bezpodstawnie) o to, że wydała rozkaz zastrzelenia dwóch wziętych do niewoli funkcjonariuszy UB. Tego „przestępstwa” nie zdołał jej udowodnić nawet podległy bezpiece „sąd” i nie potwierdziło dwóch z pięciu zeznających „dobrowolnie” w sprawie milicjantów, którym żołnierze „Łupaszki” darowali życie. Jeden z nich wręcz przeciwnie przyznał, że opatrzyła go, gdy został ranny w walce z żołnierzami 5 Wileńskiej Brygady AK.
Dla prokuratora Krzyżanowskiego wszystko to było bez znaczenia. W 1993 r. – gdy stanął przed sądem jako pierwszy stalinowski prokurator oskarżony o morderstwo sądowe – tłumaczył się w sposób typowy dla tego środowiska: „Byłem młody. Zostałem skierowany na proces przypadkowo, bez przeszkolenia i przygotowania”.
Krzyżanowski kłamał w żywe oczy. Ukończył bowiem szkołę oficerów bezpieczeństwa w Łodzi, a zaledwie dwie godziny wcześniej żądał kary śmierci dla 19-letniego Hansa Baumana, gdańskiego Niemca, który znalazł w lesie karabin i upolował nim sarnę. Jako groźnego szpiega rozstrzelano go.
Pułkownik Krzyżanowski w wojskowych sądach pracował – na Pomorzu i Śląsku – aż do 1976 r. Za zasługi odznaczono go wieloma medalami. W III RP Okręgowy Sąd Wojskowy w Poznaniu stwierdził, że… nie można jednoznacznie ustalić jego roli w procesie „Inki”. Do końca swego parszywego żywota (zmarł w 2014 r.) pobierał (o zgrozo!) wysoką, resortową emeryturę.
Według wydanej w 1969 r. książki-paszkwilu Jana Bobczenki (byłego szefa bezpieki w Kościerzynie) i gdańskiego dziennikarza Rajmunda Bolduana „Front bez okopów” bandyta „Inka” miała uczestniczyć w egzekucji funkcjonariuszy UB w Starej Kiszewie. Autorzy tego gniota pisali, że jest „krępa”, ma „sadystyczny uśmiech”, a w jej ręce błyszczy „czarna, oksydowana stal rewolweru”. Wszystkie cytowane w cudzysłowie słowa można krótko określić jako brednie i banialuki!
Przecież jeden z „łupaszkowców”, ppor. Olgierd Christa „Leszek”, zupełnie inaczej ją zapamiętał: „stała przede mną smukła, uśmiechnięta, ładna dziewczyna, w pożyczonej gdzieś na wsi letniej sukience”.
W grypsie przekazanym siostrom Mikołajewskim z Gdańska krótko przed egzekucją, „Inka” napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. W tym, znanym dziś zdaniu, dostrzegamy jasny podział na dobro i zło. Dobro, rozumiane jako walka o ideały, stanowiące podstawę nie tylko polskiej duszy, ale po prostu człowieczeństwa, i zło – komunizm i jego funkcjonariusze.
To właśnie adresatka tych słów – babcia „Inki” wychowywała ją po śmierci jej ojca i matki. Ojciec Danuty, Wacław, leśniczy, żołnierz armii Andersa, zmarł w 1942 r. wycieńczony trudami sowieckiego łagru, dokąd trafił po pierwszej wielkiej deportacji Polaków 10 lutego 1940 r. Pochowano go na cmentarzu polskim w Teheranie.
Matkę Eugenię (z Tymińskich) za współpracę z podziemiem po ciężkim śledztwie zamordowało gestapo w lesie pod Białymstokiem i pochowano ją w nieznanym miejscu. W prośbie o łaskę do Bieruta adwokat „Inki” wspomniał fakt, że jego klientka została sierotą „po różnych wojennych historiach jej rodziców”. Sama „Inka” podpisania podania do tego agenta NKWD odmówiła, gdyż jej kolegów z oddziału nazwano w piśmie „bandytami”.
Historia „Inki” należy do wyjątkowych – choć dla tamtego pokolenia, wychowanego w niepodległej Polsce – właściwie typowych. Danusia Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. we wsi Głuszczewina pod Narewką, pow. Bielsk Podlaski (na skraju Puszczy Białowieskiej). Po wywiezieniu ojca na Syberię, leśniczówkę Siedzików została zajęta przez NKWD, a rodzina (babcia, matka i trzy córki) wynajęły pokój w Narewce. Danusia pracowała jako kancelistka w tamtejszym nadleśnictwie.
Trzy miesiące po śmierci matki wstąpiła – mimo swoich 15 lat – wzorem jej starszej o rok siostra Wiesi – do Armii Krajowej. W ubeckim więzieniu – torturowana i poniżana – cały czas pamiętała słowa przysięgi, złożonej przez nią w grudniu 1943 r. Zgłaszając się na ochotnika do polskiego podziemnego wojska, przyjęła pseudonim „Inka” – tak, jak na imię miała jej szkolna przyjaciółka – i została żołnierzem ośrodka Hajnówka-Białowieża.
Walczyła zatem z dwoma okupantami – najpierw niemieckim, później sowieckim (co również było charakterystyczne dla pokolenia II RP). Nie tylko dla „Inki”” sowiecki terror w polskim wydaniu okazał się niestety nieporównanie gorszy.
Wstępem do późniejszej tragedii stały się wydarzenia z czerwca 1945 r., gdy – wraz z innymi pracownikami nadleśnictwa Narewka – za współpracę z antykomunistycznym podziemiem aresztowała ją grupa NKWD-UB, z polecenia zastępcy szefa WUBP w Białymstoku Eljasza Kotona (późniejszego krwawego szefa szczecińskiej bezpieki).
Podczas transportu do siedziby białostockiego UB odbił ich patrol żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady majora „Łupaszki”.
Mimo rozkazu o demobilizacji Zygmunt Szendzielarz pozostał dalej w konspiracji. Swój wybór tłumaczył następująco w ulotce z marca 1946 r.: „…Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej Ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich (…) My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości”.
Po uwolnieniu „Inka” wstąpiła do oddziałów „Łupaszki”. Przez krótki czas jej przełożonym był zastępca majora Szendzielarza, porucznik Lech Beynar „Nowina” (późniejszy publicysta i historyk Paweł Jasienica, którego w marcu 1968 r. Gomułka oskarżył o liczne morderstwa na zlecenie „Łupaszki”).
We wrześniu 1945 r. major „Łupaszko” rozformował szwadrony na okres zimowy. „Inka” – ścigana cały czas przez UB – otrzymała fałszywe papiery na nazwisko Danuta Obuchowicz, wyjechała do Olsztyna i podjęła pracę w nadleśnictwie Miłomłyn koło Ostródy.
Gdy na początku 1946 r. brygada wznowiła działalność na Pomorzu (podporządkowana Eksterytorialnemu Okręgowi Wileńskiemu AK), Siedzikówna nie miała wątpliwości, gdzie jest jej miejsce. Znów była sanitariuszką i łączniczką, służąc pod komendą „Żelaznego” – ppor. Zdzisława Badochy, dowódcy jednego ze szwadronów „Łupaszki”.
Do lipca 1946 r. brała udział w akcjach przeciwko NKWD, UB i ich konfidentom, zadziwiając ofiarnością i poświęceniem (powtórzmy – opatrywała nie tylko żołnierzy niepodległościowego podziemia, ale także rannych ubeków i milicjantów) dając tym przykład człowieczeństwa i wielkiej klasy. Cytowany już zastępca „Żelaznego”, ppor. Olgierd Christa „Leszek” wspominał: „Była bardzo skromna i bardzo obowiązkowa. Nie pamiętam, żeby się kiedykolwiek skarżyła, choć nie brakowało długich, forsownych marszów”.
Dramat „Inki” rozpoczął się 13 lipca 1946 r., kiedy „Leszek” wysłał ją do Gdańska po medykamenty dla szwadronu i w celu nawiązania kontaktu z „Żelaznym” – nie wiedziano jeszcze, że miesiąc wcześniej zabito go podczas ubeckiej obławy. Nie wiedziano również, że jedna z łączniczek – Regina Żylińska-Mordas, ps. „Regina” – po aresztowaniu przez UB wydała szereg punktów kontaktowych 5 Brygady Wileńskiej. Jednym z nich był lokal przy ul. Wróblewskiego 7 we Wrzeszczu, do którego „Inka” przybyła 19 lipca. Było to mieszkanie sióstr Mikołajewskich z Wilna. Helena i Jagoda, niewiele starsze od Siedzikówny, działały w konspiracji, więc dziewczęta urządziły sobie koncert pieśni patriotycznych, który trwał do późnej nocy. Nie przypuszczały nawet, że mieszkanie jest „spalone” i pod oknami czają się ubecy. „Inkę” aresztowali nad ranem 20 lipca i przewieźli do więzienia przy ul. Kurkowej w Gdańsku.

Jacek Łukasik

1 października 2025

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak